portal randkowy smartpage.pl
Zdjęcie na portalu randkowym
Zdjęcie na portalu randkowym
Płeć: Mężczyzna Imię: Nie podano Wiek:42 Wzrost: 170 Sylwetka:Nie podano Dzieci: Nie podano Wykształcenie:Nie podano Województwo: Lubelskie Miasto: Chełm Styl:Nie podano Mieszkam:Nie podano Szukam tutaj:Nie podano Pierwsza randka:Nie podano Znak zodiaku:Nie podano

Nasz Portal Randkowy Czeka Na Opis Osoby na Portalu

cichy kochający litościwy namiętny nieśmiały praktyczny punktualny romantyczny uczciwy uprzejmy wrażliwy

W świecie współczesnych relacji, w którym pierwsze wrażenie bywa budowane częściej na podstawie zdjęcia profilowego niż faktycznej rozmowy, coraz trudniej odróżnić, gdzie kończy się prawdziwa fascynacja drugą osobą, a gdzie zaczyna projekcja naszych pragnień, tęsknot i wyobrażeń. Zjawisko to, choć stare jak sama miłość, nabiera dziś szczególnego znaczenia – w epoce cyfrowych emocji, szybkich decyzji i kontaktów zawieranych na odległość, w których łatwo pomylić to, co widzimy, z tym, czego pragniemy. Psychologia projekcji uczy, że zakochanie to nie tylko emocjonalna reakcja na drugiego człowieka, ale także proces, w którym odtwarzamy wewnętrzne schematy i doświadczenia – często nieświadomie. Gdy spotykamy kogoś, kto przypomina nam coś znajomego – sposób mówienia, spojrzenie, gesty – uruchamia się w nas emocjonalny wzorzec. Czasem to echo dawnych relacji, czasem niespełnionych potrzeb, a czasem odbicie nas samych w cudzym obrazie.

Kiedy ktoś loguje się na portalu randkowym i przegląda profile, nie szuka tylko partnera, ale też potwierdzenia własnych wartości i tożsamości. Zdjęcie, opis, sposób, w jaki ktoś się przedstawia – wszystko to staje się ekranem, na którym wyświetlamy własne emocje. Widząc uśmiech na czyimś zdjęciu, możemy odczytać go jako otwartość, ciepło, a nawet zrozumienie – choć w rzeczywistości to tylko fotografia, utrwalony moment. Projekcja działa jak soczewka: powiększa to, czego najbardziej pragniemy, i zaciera kontury tego, co naprawdę jest. W ten sposób zakochujemy się nie tyle w drugiej osobie, co w jej obrazie, który sami stworzyliśmy. W świecie wirtualnych spotkań ta iluzja staje się jeszcze silniejsza, bo przez dłuższy czas możemy żyć w emocjonalnym napięciu, nie konfrontując się z rzeczywistością – z czyimiś wadami, nawykami, codziennymi zachowaniami.

Mechanizm projekcji jest nieodłącznym elementem ludzkiej psychiki. To naturalny sposób, w jaki próbujemy zrozumieć innych poprzez własne doświadczenia. Gdy ktoś nas pociąga, często przypisujemy mu cechy, które sami cenimy lub których nam brakuje. Widzimy w nim odwagę, pewność siebie, empatię – choć te cechy mogą być tylko naszymi wyobrażeniami. W relacjach romantycznych to szczególnie widoczne, ponieważ zakochanie z natury jest stanem emocjonalnej idealizacji. Mózg wytwarza wtedy dopaminę i oksytocynę, substancje odpowiedzialne za euforię i przywiązanie, które zniekształcają nasze postrzeganie. Widzimy to, co chcemy widzieć. Wierzymy w to, co pragniemy, by było prawdą.

Na portalu randkowym to zjawisko przybiera wyjątkową formę. Zamiast spotkania twarzą w twarz, opieramy swoje wyobrażenia na fragmentach informacji – kilku zdaniach, zdjęciu, emoji. Z tego budujemy cały emocjonalny świat. Wyobrażamy sobie wspólne spacery, rozmowy, dotyk, śmiech. Każde powiadomienie staje się źródłem ekscytacji, a każda chwila ciszy – niepewności. W ten sposób tworzymy relację z kimś, kto często istnieje tylko w naszej głowie. Projekcja sprawia, że przypisujemy tej osobie intencje, uczucia, myśli, których nie możemy zweryfikować. Często dopiero spotkanie w rzeczywistości burzy ten idealny obraz, gdy odkrywamy, że chemia z ekranu nie przekłada się na bliskość w realnym świecie.

Psychologia tłumaczy, że projekcja to mechanizm obronny, który pomaga nam utrzymać wewnętrzną spójność. Kiedy nie chcemy skonfrontować się z własnymi słabościami czy lękami, przypisujemy je innym. W relacjach uczuciowych działa to subtelnie: zarzucamy partnerowi, że jest zdystansowany, gdy to my boimy się bliskości; mówimy, że ktoś nas nie rozumie, gdy sami nie potrafimy mówić o swoich emocjach. W ten sposób chronimy siebie, ale jednocześnie oddalamy się od prawdziwego kontaktu. Projekcja jest jak mgła, która przesłania rzeczywistość – sprawia, że widzimy tylko zniekształcony obraz, zgodny z naszymi wewnętrznymi narracjami.

Kiedy jednak zaczynamy rozumieć, jak działa ten mechanizm, pojawia się szansa na większą świadomość w relacjach. Jeśli potrafimy zatrzymać się i zapytać siebie: „Czy to, co czuję, naprawdę dotyczy tej osoby, czy może czegoś, co w sobie noszę?”, otwieramy przestrzeń na autentyczne spotkanie. W dojrzałej miłości coraz mniej chodzi o poszukiwanie ideału, a coraz bardziej o ciekawość drugiego człowieka takim, jaki jest – bez oczekiwań i filtrów. Gdy uczymy się widzieć ludzi w pełni, z ich historią, wadami, emocjami, zaczynamy też lepiej rozumieć siebie.

W relacjach zawieranych na portalach randkowych świadomość projekcji może być szczególnie cenna. Kiedy uczymy się obserwować swoje reakcje – co nas pociąga, co irytuje, co budzi lęk – zaczynamy rozpoznawać własne wzorce emocjonalne. Może to być fascynacja osobami niedostępnymi, które wzmacniają nasz wewnętrzny schemat pożądania połączonego z nieosiągalnością. Może to być skłonność do idealizowania ludzi, którzy dają nam chwilowe poczucie wyjątkowości. A może to lęk przed odrzuceniem, który sprawia, że przyciągają nas ci, którzy wydają się bezpieczni, ale emocjonalnie niezaangażowani. Projekcja działa w każdą stronę – to nie tylko nasze pragnienia, ale też nasze obawy, które rzucamy na innych.

W praktyce można to zaobserwować w codziennych rozmowach online. Kiedy ktoś odpowiada z opóźnieniem, odczytujemy to jako brak zainteresowania, choć może być po prostu zajęty. Gdy ktoś użyje mniej emocjonalnego tonu, interpretujemy to jako chłód. Zamiast zapytać – tworzymy narrację. I ta narracja staje się rzeczywistością, w której żyjemy. To właśnie projekcja – iluzja, która rośnie w ciszy, karmiona naszymi domysłami. Tymczasem szczerość, otwarta komunikacja i cierpliwość mogłyby rozwiać te złudzenia w kilka minut.

W miarę jak dojrzewamy emocjonalnie, coraz częściej zdajemy sobie sprawę, że zakochanie jest lustrem, w którym odbija się nasza wewnętrzna rzeczywistość. Gdy mówimy: „Zakochałem się w niej, bo jest taka spokojna”, często mówimy o własnym pragnieniu spokoju. Gdy zachwycamy się czyjąś niezależnością, może to oznaczać, że sami czujemy się zbyt zależni. W tym sensie projekcja nie jest czymś złym – jest zaproszeniem do samopoznania. Dzięki niej możemy zrozumieć, czego naprawdę szukamy i czego nam brakuje. Dopiero gdy to odkryjemy, jesteśmy gotowi na relację opartą na realnym spotkaniu dwóch osób, a nie dwóch fantazji.

Na portalu randkowym można traktować to jako formę emocjonalnego treningu. Każde spotkanie – nawet to, które nie kończy się związkiem – może być lustrem, w którym widzimy siebie. Możemy zapytać: „Co mnie przyciągnęło do tej osoby?”, „Dlaczego czuję złość, gdy nie odpisuje?”, „Czemu ta rozmowa była dla mnie tak ważna?”. To pytania, które prowadzą do głębszej świadomości. Kiedy przestajemy szukać w innych potwierdzenia własnej wartości, a zaczynamy budować relacje z poziomu autentycznej ciekawości, coś się zmienia. Przestajemy projektować, a zaczynamy widzieć.

Najpiękniejsze relacje rodzą się wtedy, gdy jesteśmy gotowi na prawdę – nawet jeśli nie jest ona tak ekscytująca jak nasze wyobrażenia. Zamiast zakochiwać się w odbiciu własnych marzeń, uczymy się zakochiwać w człowieku – takim, jaki jest naprawdę. I choć wymaga to odwagi, świadomości i pokory, tylko w takim spotkaniu może narodzić się miłość, która nie jest projekcją, lecz prawdziwym połączeniem dwóch światów.


Projekcja w miłości to zjawisko, które potrafi być niezwykle kuszące, bo pozwala nam wierzyć w coś piękniejszego, niż jest naprawdę. Jednak z czasem okazuje się, że ta iluzja, która na początku daje ekscytację i poczucie wyjątkowości, może stać się też źródłem rozczarowań, frustracji i bólu. W drugiej fazie relacji, gdy emocjonalny żar pierwszych rozmów zaczyna się wypalać, pojawia się moment konfrontacji. Wtedy zaczynamy widzieć drugą osobę taką, jaka jest naprawdę, a nie taką, jaką chcielibyśmy, by była. To właśnie ten moment decyduje, czy potrafimy kochać prawdziwego człowieka, czy tylko naszą wizję miłości.

Mechanizm projekcji działa jak filtr. Dopóki patrzymy przez niego, wszystko wydaje się pasować do naszej historii. Kiedy ktoś wydaje się uroczy, przypisujemy mu cechy, które są dla nas atrakcyjne – inteligencję, wrażliwość, czułość. Dopiero z czasem, gdy zaczynamy poznawać drugiego człowieka w codziennych sytuacjach, w chwilach słabości czy różnicy zdań, odkrywamy, że nie wszystko zgadza się z tym obrazem. Wtedy pojawia się dysonans, którego wiele osób nie potrafi znieść. To moment, w którym wiele relacji rozpada się, bo nagle znika magia. Ale tak naprawdę to dopiero wtedy zaczyna się prawdziwa bliskość – wtedy, gdy zdejmiemy z oczu soczewkę własnych wyobrażeń i zobaczymy, że druga osoba nie jest projekcją, lecz odrębnym światem.

Zrozumienie tego mechanizmu jest jednym z kluczowych kroków w dojrzewaniu emocjonalnym. Wymaga świadomości, odwagi i gotowości do przyjęcia faktu, że nasze emocje nie zawsze są odpowiedzią na rzeczywistość. Wiele osób, które korzystają z portali randkowych, doświadcza tego w sposób szczególnie intensywny. W wirtualnym świecie łatwo o idealizację – bo człowiek, którego widzimy przez ekran, nie może nas rozczarować gestem, tonem głosu, zapachem czy codziennym zachowaniem. Dopóki kontakt trwa w przestrzeni słów, możemy pielęgnować swoje wyobrażenie o nim. Dlatego tak często pierwsze spotkanie bywa rozczarowaniem – nie dlatego, że ktoś jest inny, ale dlatego, że był przez nas zbudowany w sposób nierealny.

Kiedy uczymy się uważnie obserwować, zaczynamy dostrzegać momenty, w których projekcja zaczyna działać. To wtedy, gdy myślimy o kimś, kogo ledwie znamy, a już czujemy emocjonalne przywiązanie. To wtedy, gdy dopowiadamy sobie jego myśli i intencje, zamiast po prostu zapytać. Albo wtedy, gdy reagujemy przesadnie na drobne gesty – bo nie reagujemy na nie, lecz na własne wspomnienia. Zrozumienie tego mechanizmu pozwala nam wprowadzić więcej spokoju w relacje. Uczymy się wtedy, że emocje, choć prawdziwe, nie zawsze są miarodajne. To, że coś czujemy, nie znaczy, że to, co czujemy, jest dokładnym odbiciem sytuacji.

W świecie relacji online, gdzie portale randkowe zastępują tradycyjne spotkania, projekcja nabiera nowego wymiaru. Wymiana wiadomości może trwać tygodniami, zanim dojdzie do pierwszego spotkania. W tym czasie nasze emocje mają nieograniczone pole do wzrostu – bo nie konfrontujemy ich z rzeczywistością. Każdy tekst, każda emotikona, każdy znak może stać się paliwem dla naszej wyobraźni. Gdy wreszcie spotykamy się w realnym świecie, często czujemy, że coś nie pasuje. Nie dlatego, że tej chemii nigdy nie było, ale dlatego, że została stworzona w nas, a nie pomiędzy nami.

Psychologia tłumaczy, że projekcja to nie tylko iluzja, ale też próba emocjonalnego porządku. Nasz umysł nieustannie szuka sensu, próbuje dopasować to, co nieznane, do tego, co już znamy. Dlatego nowe osoby w naszym życiu często przywołują wspomnienia dawnych relacji. Kiedy spotykamy kogoś, kto przypomina nam osobę z przeszłości – mimiką, tonem głosu, gestem – nasz mózg błyskawicznie tworzy połączenia emocjonalne. Wtedy nieświadomie zaczynamy przypisywać mu cechy, które należały do kogoś innego. Czasem to pomaga w budowaniu więzi, ale częściej prowadzi do powtarzania starych schematów.

Jeśli w dzieciństwie nauczyliśmy się, że miłość trzeba zdobywać, możemy nieświadomie wybierać partnerów, którzy są emocjonalnie niedostępni. Jeśli nauczyliśmy się, że bliskość wiąże się z ryzykiem zranienia, możemy sabotować relacje, gdy tylko zaczynają być zbyt głębokie. W ten sposób projekcja staje się powtórzeniem starych historii. To dlatego niektórzy wciąż zakochują się w tym samym typie osób, mimo że wiedzą, iż takie związki nie przynoszą szczęścia. To nie los, lecz nieświadome przyciąganie – pragnienie naprawienia dawnych ran poprzez nową relację.

Kiedy zaczynamy zdawać sobie sprawę z tego mechanizmu, pojawia się przestrzeń do zmiany. Możemy wtedy przyglądać się swoim emocjom z większym dystansem. Możemy zapytać: „Dlaczego właśnie ta osoba tak mnie fascynuje?”, „Czy to, co czuję, naprawdę wynika z kontaktu z nią, czy z tego, co pamiętam z przeszłości?”. To pytania, które wymagają odwagi, ale prowadzą do prawdziwego uwolnienia. Bo dopóki nie zobaczymy, jak nasze emocje są splecione z historią naszego życia, dopóty będziemy patrzeć na innych przez pryzmat dawnych doświadczeń.

Często mówi się, że prawdziwa miłość zaczyna się wtedy, gdy kończy się projekcja. Gdy przestajemy idealizować i zaczynamy akceptować. Kiedy patrzymy na drugiego człowieka nie jak na odzwierciedlenie naszych pragnień, lecz jak na odrębną, pełną, nieidealną osobę. To właśnie wtedy rodzi się bliskość. Bo dopiero wtedy możemy być obecni naprawdę – bez oczekiwań, bez iluzji, bez potrzeby kontrolowania.

Zrozumienie projekcji nie oznacza, że przestaniemy ją odczuwać. To naturalny mechanizm, którego nie da się całkowicie wyeliminować. Ale możemy nauczyć się rozpoznawać, kiedy działa, i nie dawać mu pełnej władzy nad naszymi emocjami. Możemy być uważni na to, co w relacji jest prawdziwe, a co pochodzi z nas samych. W świecie, gdzie kontakt z drugim człowiekiem często zaczyna się na portalu randkowym, ta umiejętność staje się szczególnie ważna. Bo wirtualne emocje potrafią być równie silne jak te realne, ale bez świadomości łatwo się w nich zagubić.

Ostatecznie to, co najważniejsze w każdej relacji – czy zaczęła się w pracy, w parku, czy na portalu randkowym – to zdolność do autentycznego spotkania. Do bycia obecnym, słuchania, ciekawości i otwartości. Kiedy przestajemy projektować, a zaczynamy poznawać, wtedy miłość staje się czymś więcej niż emocjonalnym odbiciem – staje się prawdziwym spotkaniem dwojga ludzi, którzy widzą siebie nawzajem, a nie tylko swoje cienie.

Współczesne randkowanie przeszło ogromną rewolucję. Jeszcze kilkanaście lat temu poznawanie nowych osób opierało się głównie na spotkaniach w pracy, kręgu znajomych czy przypadkowych interakcjach w przestrzeni publicznej. Dziś większość pierwszych kontaktów przeniosła się do internetu, a randki stały się częścią rzeczywistości zdominowanej przez szybkie ruchy kciuka na ekranie telefonu. Scrollowanie profili stało się czymś tak naturalnym jak przeglądanie wiadomości czy portali społecznościowych, a w tej nieustannej rywalizacji o uwagę wyróżnienie się na tle setek innych osób bywa nie lada wyzwaniem.

Era scrollowania stworzyła zupełnie nowe zasady gry. Ludzie coraz częściej oceniają się nawzajem na podstawie kilku zdjęć i krótkiego opisu, który pojawia się na ekranie zaledwie na kilka sekund. Pierwsze wrażenie nabrało jeszcze większego znaczenia, bo użytkownicy aplikacji randkowych rzadko dają sobie czas na głębsze poznanie drugiej osoby przed przesunięciem profilu w lewo lub w prawo. To sprawia, że wiele osób czuje presję, aby stworzyć taki wizerunek online, który nie tylko przyciągnie uwagę, ale także wywoła ciekawość i zachęci do rozmowy.

Zdjęcia stały się podstawą komunikacji wizualnej w świecie randek online. Jedno dobrze dobrane zdjęcie może zadecydować o tym, czy ktoś zatrzyma się na dłużej przy naszym profilu. Fotografie powinny odzwierciedlać autentyczność, a jednocześnie prezentować nas w najlepszym świetle. Zbyt sztuczne ujęcia, nadmierna obróbka czy filtry mogą budzić nieufność, ponieważ coraz więcej osób szuka szczerości i naturalności. Wyróżniają się ci, którzy pokazują siebie w codziennych sytuacjach – podczas ulubionej aktywności, w miejscu, które kochają, w otoczeniu, które coś mówi o ich stylu życia. Dzięki temu profil nie staje się jedynie kolejnym w galerii podobnych zdjęć, lecz zaczyna opowiadać historię.

Historia, jaką tworzy profil, to kluczowy element budowania zainteresowania. Scrollowanie to proces powierzchowny i szybki, dlatego to, co uchwycimy w kilku słowach, ma ogromne znaczenie. Opis profilu nie może być jedynie suchą listą cech charakteru czy zainteresowań. Ważne, aby wplatał elementy narracji, które dają odbiorcy pretekst do rozmowy. Zamiast pisać: „lubię podróże”, warto napisać: „najbardziej zapamiętałem moment, kiedy zgubiłem się w małej uliczce Lizbony i znalazłem kawiarnię, która serwowała najlepsze ciastko świata”. Tego rodzaju szczegóły nie tylko dodają kolorytu, ale również pozwalają komuś zadać pytanie, zbudować pierwszy kontakt i poczuć, że ma do czynienia z osobą, która przeżywa i doświadcza życia w sposób pełniejszy.

Era scrollowania to także czas rosnącej konkurencji. Każdy nowy użytkownik dołącza do ogromnej bazy osób, które starają się przyciągnąć uwagę. To powoduje, że staje się niezwykle ważne, aby profil miał coś charakterystycznego. Może to być nietypowe zdjęcie, wyrazista pasja, poczucie humoru czy oryginalny sposób pisania. Wyróżniają się ci, którzy nie boją się być sobą, zamiast powielać schematy i kopiować popularne zwroty. Zamiast pisać o „miłości do kawy i spacerów”, lepiej wspomnieć o czymś specyficznym, co pokazuje osobowość – choćby o nawyku oglądania starych filmów akcji z lat 90. albo o pasji do pieczenia chleba w każdą sobotę.

Psychologia randek online pokazuje, że ludzie nie szukają wyłącznie atrakcyjności wizualnej, lecz autentycznego poczucia, że profil reprezentuje realną osobę. Scrollowanie często prowadzi do powierzchowności, ale jednocześnie wyzwala w ludziach tęsknotę za czymś głębszym. W tym sensie wyróżnienie się polega nie tyle na byciu najbardziej efektownym, co na stworzeniu wrażenia autentyczności. Autentyczność staje się walutą, której wartość rośnie, ponieważ trudno ją znaleźć wśród idealnie obrobionych zdjęć i powtarzalnych opisów.

Znaczenie ma także sposób prowadzenia rozmowy po pierwszym dopasowaniu. Wyróżnia się ten, kto potrafi wyjść poza standardowe „hej” czy „co słychać”. W świecie, w którym ludzie mają setki konwersacji otwartych w tym samym czasie, zainicjowanie ciekawej wymiany zdań jest jak świeże powietrze. Nawiązanie do szczegółu z opisu czy zdjęcia drugiej osoby pokazuje, że naprawdę poświęciliśmy chwilę, by ją zauważyć. W erze scrollowania, w której uwaga jest towarem deficytowym, zdolność do skupienia się na drugim człowieku staje się czymś wyjątkowym.

Era cyfrowa sprawiła, że w randkowaniu zaczęła liczyć się umiejętność autoprezentacji niemal na równi z realnym charakterem. Wyróżnianie się w tłumie profili to nie tylko kwestia wyglądu czy opisu, ale całościowego wrażenia, jakie wywołuje nasz wizerunek online. Ludzie, którzy potrafią zachować równowagę między atrakcyjnością a szczerością, zdobywają większe szanse na wartościowe relacje. Zbyt przerysowany obraz siebie szybko zostaje zweryfikowany w rzeczywistości, a brak autentyczności prowadzi do rozczarowań.

Nie można także zapominać, że randkowanie w erze scrollowania to proces wymagający cierpliwości. Wiele osób zniechęca się po kilku nieudanych próbach czy krótkich, bezowocnych rozmowach. Tymczasem wyróżnienie się i zbudowanie autentycznego połączenia wymaga czasu. Ludzie, którzy potrafią konsekwentnie budować swój wizerunek i zachowywać pozytywne podejście, mają większe szanse na sukces. W świecie, gdzie każdy gest jest szybki i powierzchowny, konsekwencja staje się jednym z najważniejszych elementów strategii randkowej.

Randki w erze scrollowania pokazują także, jak zmieniły się oczekiwania wobec relacji. Coraz częściej mówi się o tak zwanym „paradoksie wyboru” – im więcej opcji mamy do dyspozycji, tym trudniej nam podjąć decyzję i cieszyć się z dokonanego wyboru. W tej sytuacji kluczowe staje się to, by nie próbować przypodobać się wszystkim, ale znaleźć te osoby, które rezonują z naszym charakterem i stylem życia. Wyróżnienie się w tłumie nie polega na zaspokojeniu uniwersalnych oczekiwań, ale na pokazaniu tego, co naprawdę nasze. To właśnie ten rodzaj szczerości przyciąga ludzi, którzy pasują do nas najbardziej.

Randkowanie w epoce ciągłego przewijania to nie tylko technologia, ale także lustro współczesnych relacji międzyludzkich. Wyróżnia się ten, kto w tej cyfrowej gonitwie potrafi zatrzymać uwagę i pokazać swoje prawdziwe oblicze. Wbrew pozorom, choć świat stał się szybszy i bardziej powierzchowny, to nadal najważniejsza jest autentyczność, szczerość i odrobina odwagi w pokazaniu siebie.

Relacje damsko-męskie bywają skomplikowane. Na szczęście w wielu przypadkach historie miłosne kończą się happy endem. Jak jednak sprawić, by osoba, w której się kochamy, odwzajemniła nasze uczucie? Zakochane kobiety powinny wiedzieć, że mężczyźni nade wszystko lubią zdobywać. Jeżeli więc kobiecie zależy na tym, by obiekt jej westchnień zwrócił na nią uwagę, koniecznie musi pamiętać o tym, by mu się nie narzucać. Zbyt śmiałe kobiety, które na siłę próbują zdobyć zainteresowanie płci przeciwnej, przeważnie nie mają powodzenia. Równie ważne jest jednak to, aby nie udawać niedostępnej. Mężczyzna musi wiedzieć, że jesteśmy nim zainteresowani. Tylko wtedy będzie mógł odwzajemnić nasze uczucia.
Najlepiej jest kierować się zasadą półśrodka. Warto okazać zainteresowanie, ale jeśli spotkamy się z odmową, nie narzucajmy się. Kobiecie wypada zaprosić mężczyznę na randkę, ale jeżeli ten odmówi, nie powinna proponować mu drugi raz spotkania. Jeżeli mu na niej zależy, sam wyjdzie z inicjatywą. Jeżeli zaś widzimy, że mężczyzna, który nam się podoba również, jest nami zainteresowany i zaprasza nas na randkę, nie odmawiajmy mu tylko dlatego, by podsycić jego zainteresowanie. Niektórzy mężczyźni lubią takie wyzwania, ale większość z nich odbiera odmowę jako brak zainteresowania.