Ostatnie dziecko wyprowadza się z domu. Zamykasz za nim drzwi i w ciszy, która nagle staje się niemal fizycznie wyczuwalna, rozglądasz się po mieszkaniu. Na półkach stoją odkurzone już trofea sportowe, na ścianach wisią oprawione dyplomy, a w lodówce nie ma już ulubionego jogurtu twojej córki. Przez ostatnie dwadzieścia lat twoja tożsamość była nierozerwalnie spleciona z rolą rodzica. Twoje dni wypełniały szkolne zebrania, treningi, wieczory spędzone na odrabianiu lekcji i usypianiu niekończących się pytań: „A dlaczego?”. Byłeś kierowcą, kucharzem, pielęgniarzem, finansistą, pocieszycielem i strażnikiem. A teraz? Teraz jesteś sobą. I to właśnie w tej nowej, nie zawsze komfortowej ciszy, rodzi się pytanie, które jednocześnie przeraża i ekscytuje: a co z moim życiem? Co z moim sercem? Powrót do randkowania, gdy ma się za sobą wieloletnie małżeństwo, rodzicielstwo i bagaż doświadczeń, które zmieściłyby się w kilku tomach autobiografii, to jedna z największych życiowych przygód, która wymaga nie lada odwagi i nowego spojrzenia na siebie.
Wejście w świat randek po czterdziestce, gdy jest się rodzicem, to nie jest po prostu powrót do stanu sprzed lat. To zupełnie nowy rozdział, pisany na nowych zasadach. Twoje życie nie jest już czystą kartą. Jest jak bogato iluminowany manuskrypt, w którym większość stron jest już zapisana. I właśnie to stanowi zarówno największe wyzwanie, jak i największy atut. Nie szukasz już kogoś, z kim „wspólnie będziecie się kształtować”. Szukasz kogoś, kto zechce dołączyć do już istniejącej, złożonej opowieści, a jednocześnie pomoże ci napisać kolejne, ekscytujące rozdziały. Pierwszym i najważniejszym krokiem jest więc pogodzenie się z tą złożonością. Twoje dzieci, nawet te dorosłe i mieszkające osobno, zawsze będą ważną częścią twojego życia. Twój były partner lub partnerka, z którym łączy cię rodzicielska współpraca, będzie obecny w tle. Twoje nawyki, przyzwyczajenia i cała logistyka życia są już ustalone. Zaproszenie kogoś nowego do tego świata wymaga nie tylko uczuć, ale i strategicznego myślenia oraz zdrowego rozsądku.
Jednym z największych wyzwań jest poczucie winy. Głęboko w sercu wielu rodziców tkwi przeświadczenie, że skoro okres intensywnego rodzicielstwa dobiegł końca, ich główna misja życiowa została wypełniona. Skupienie się na własnych potrzebach, a szczególnie na potrzebie romantycznej bliskości, może wydawać się egoizmem, zdradą wobec rodzicielskiej roli. To uczucie jest naturalne, ale też bardzo zwodnicze. Pamiętaj, że twoje szczęście nie konkuruje ze szczęściem twoich dzieci. Wręcz przeciwnie – szczęśliwy, spełniony rodzic, który ma wsparcie i bliskość w związku, jest często lepszym, bardziej obecnym i spokojniejszym rodzicem, nawet dla dorosłych już dzieci. Pozwalając sobie na nową miłość, nie odbierasz niczego swoim dzieciom. Pokazujesz im coś znacznie ważniejszego – że życie to ciągła podróż, że miłość nie kończy się w pewnym wieku i że dbanie o własne potrzeby jest oznaką siły, a nie słabości.
Kolejną barierą jest logistyka, która w tym wieku przypomina niekiedy planowanie operacji wojskowej. Nie jesteś już wolnym duchem, który może spontanicznie wyjść na całą noc. Masz obowiązki zawodowe, być może opiekę nad starzejącymi się rodzicami, a przede wszystkim – relację z dorosłymi już dziećmi, które wciąż potrzebują twojego wsparcia, choć w innej formie. Randkowanie wymaga więc kalendarza i otwartej komunikacji. Zamiast udawać, że jesteś tak samo dyspozycyjny jak dwudziestolatek, lepiej od razu być szczerym. „Chciałbym się spotkać w piątek, ale muszę wcześniej zadzwonić do córki, bo ma ważny egzamin” – taka szczerość nie jest oznaką braku zaangażowania. Jest oznaką dojrzałości i odpowiedzialności. Osoba, która jest na to gotowa, będzie to postrzegać nie jako obciążenie, ale jako część ciebie, którą szanuje.
Temat wprowadzania nowego partnera do życia dzieci to pole minowe, które należy pokonywać z najwyższą ostrożnością i delikatnością. Najgorszą rzeczą, jaką możesz zrobić, jest rzucenie się w nowy związek z taką intensywnością, że twoje dzieci czują się zastąpione lub pominięte. One również przechodzą proces adaptacji do nowej sytuacji – pustego gniazda. Pojawienie się nowej osoby może budzić w nich lęk o waszą relację, lojalność wobec drugiego rodzica czy po prostu zwykłą zazdrość. Kluczowe jest, aby dać im czas. Nie przedstawiaj im każdej osoby, z którą chodzisz na randki. Zrób to dopiero wtedy, gdy relacja stanie się poważna i stabilna. Kiedy już to zrobisz, nie wymuszaj natychmiastowej miłości. Pozwól, by relacja rozwijała się własnym tempem. Organizuj spotkania w neutralnych, niskociśnieniowych okolicznościach – wspólny obiad w restauracji zamiast od razu rodzinnych świąt. I przede wszystkim, zapewniaj swoje dzieci, że twoje uczucie do nich jest niezmienne i że nikt nigdy nie zajmie ich miejsca w twoim sercu. Ta nowa osoba ma swoją, osobną przestrzeń.
Twoja przeszłość to nie tylko dzieci. To także historia twojego poprzedniego związku. Dla wielu osób po czterdziestce wejście w nową relację wiąże się z nieustannym porównywaniem. „Mój były mąż zawsze pamiętał o rocznicach”, „Moja była żona tak wspaniale gotowała”. Te myśli są naturalne, ale zatruwają fundament nowej relacji. Nowy partner nie jest następcą twojego byłego małżonka. Jest kimś zupełnie innym, z kim budujesz zupełnie nową historię. Aby to zrobić, musisz świadomie pożegnać się z duchem przeszłości. Nie chodzi o to, by wymazać wspomnienia, ale o to, by przestać ich używać jako miary dla obecnej relacji. Doceniaj to, co nowe i inne. Może twój nowy partner nie pamięta wszystkich rocznic, ale za to jest świetnym słuchaczem, gdy wracasz zestresowany z pracy. Może nie gotuje tak wykwintnie, ale za to wprowadza do twojego życia zapomnianą radość i spontaniczność. Skup się na teraźniejszości i na tym, co razem tworzycie, a nie na tym, co było.
Randkowanie w tym wieku ma jednak jedną, ogromną przewagę nad randkowaniem w młodości – wiesz już, kim jesteś. Nie szukasz już kogoś, kto „dopełni” twoje życie, bo wiesz, że jesteś kompletną osobą. Twoje dzieciństwo, kariera, rodzicielstwo – wszystko to ukształtowało cię w kogoś o ugruntowanych wartościach, preferencjach i celach. Dzięki temu możesz być znacznie bardziej selektywny i świadomy w swoich wyborach. Nie marnujesz czasu na relacje, które nie mają przyszłości. Szukasz kogoś, kto podziela twoje podstawowe wartości, kto szanuje twoją przeszłość i twoją rolę rodzica, i kto ma podobną wizję przyszłości. Ta dojrzałość pozwala ominąć wiele dram i nieporozumień, które są udziałem młodych par.
Pamiętaj też, że twoje dorosłe dzieci obserwują cię bardziej, niż ci się wydaje. Patrzą, jak radzisz sobie z tą nową sytuacją. Widzą, czy jesteś szczęśliwy, czy tylko udajesz. Widzą, jak traktujesz nowego partnera i jak on traktuje ciebie. Wchodząc w nowy, zdrowy i szanujący związek, dajesz im nieświadomie najcenniejszą lekcję na dorosłe życie – lekcję o tym, że miłość, szacunek i troska nie kończą się w pewnym wieku. Pokazujesz im, jak z godnością i nadzieją otwierać się na nowe rozdziały, nawet po przejściach. To może być twój największy rodzicielski dar dla nich w tym okresie – dar nadziei i wiary w przyszłość.
Powrót do randkowania po czterdziestce, gdy dzieci opuszczają dom, to nie jest ucieczka od samotności. To afirmacja życia. To decyzja, że pomimo zmarszczek, doświadczeń i odpowiedzialności, wciąż masz prawo do radości, namiętności i romantycznego uniesienia. To odkrywanie, że serce, które przez lata tak hojnie kochało swoje dzieci, ma wciąż mnóstwo miłości do ofiarowania komuś, kto będzie kochał je dla niego samego. To może być przerażające, by wyjść z domu, który przez lata był twoją twierdzą, i otworzyć drzwi nieznanemu. Ale w tej niepewności kryje się też piękno – piękno odkrywania siebie na nowo, nie jako rodzica, ale jako kobiety, jako mężczyzny, jako istoty pragnącej bliskości. I choć droga może być wyboista, a każda randka lekcją pokory, to cel – znalezienie kogoś, z kim stworzysz nowy dom, nie z cegieł i zaprawy, ale z wspólnych chwil, zrozumienia i dojrzałej miłości – jest wart każdego ryzyka. Bo pustego gniazda nie trzeba wypełniać tęsknotą. Można je wypełnić nowym początkiem.
Artykuł napisany we współpracy z portalem randkowym 40latki.pl
Bycie w szczęśliwym i satysfakcjonującym związku jest marzeniem wielu osób. Niektórym wydaje się, że jest to bardzo proste, bo wystarczy tylko spotkać na swojej drodze właściwą osobę. Okazuje się jednak, że samo wejście w związek z kimś wyjątkowym nie gwarantuje szczęścia na długie lata. O każdą relację trzeba dbać i włożyć w nią odpowiednią ilość starań.
Podstawą jest porozumienie
Aby stworzyć dobrą relację trzeba bardzo dbać o właściwą komunikację. Jest sprawą oczywistą, że starać muszą się obydwie strony. Warto więc zacząć poznawanie siebie od długich i szczerych rozmów. Partnerzy muszą się nauczyć ze sobą otwarcie rozmawiać. Trzeba jasno komunikować swoje potrzeby i równie jasno wyznaczać granice. Aby rozmowy były naprawdę udane musi im towarzyszyć zaufanie. Gdy partnerzy potrafią otworzyć się na siebie mają szansę zbudować głęboką więź. Podstawą głębokiej relacji miłosnej musi być przyjaźń. By czuć się bezpiecznie w związku trzeba mieć pewność, że zawsze można liczyć na pomoc i zrozumienie drugiej strony. Z przyjaźnią nierozerwalnie łączy się także wzajemny szacunek.
Podobne podejście do życia
Osoby, które tworzą ze sobą związek powinny rozmawiać o swoich poglądach ale także i o celach życiowych. Należy jasno sobie mówić, co dla kogo jest ważne. Tylko osoby, które wyznają podobne priorytety mają szansę stworzyć długotrwałą relację. Chodzi o to, by mieć podobne dążenia życiowe, co oczywiście nie wyklucza osobistych ambicji każdej ze stron.
Pełne zaufanie
Głęboki związek to taki, gdzie partnerzy są siebie pewni. Każde z nich może oddzielnie umówić się z własnymi znajomymi czy w pojedynkę wyjechać na urlop. Tak dzieje się wtedy, gdy partnerzy są siebie pewni. Niestety w wielu związkach i małżeństwach mają miejsce próby ograniczania kontaktów z rodziną czy znajomymi. Zdarzają się partnerzy na tyle zaborczy, że na wszystkie spotkania towarzyskie chodzą ze swoją połówką, bo tak bardzo potrzebują ją kontrolować. Często bywa to nazywane przezornością, jednak nie wróży to nic dobrego. Jeśli kogoś kochamy to ufamy mu i dajemy mu wolność.
14 lutego zbliża się wielkim krokami. Święto zakochanych to jedyny taki dzień w roku, kiedy z każdej strony otaczają nas serduszka i kupidyny. Pomysłów na spędzenie walentynek jest wiele. Od tych romantycznych po bardziej ekstremalne. Jeśli oboje lubicie tradycyjne podejście do tego święta to zacznijcie wspólny wieczór od romantycznej kolacji. Możecie wybrać się do ulubionej restauracji, albo ugotować coś wspólnie w domu. Może spróbujcie wykorzystać składniki uważane za afrodyzjaki, takie jak małże czy karczochy. Kolejną atrakcją wieczoru może być wyjście do kina czy teatru. Jeśli lubicie się razem pośmiać wybierzcie się na kabaret. Możecie też zafundować sobie trochę wspólnego relaksu. Weekend w SPA, albo wieczorny masaż w domowym zaciszu bez wątpienia zbliży was do siebie na nowo i pozwoli ukoić nerwy. A może lubicie potańczyć. W ten dzień organizowanych jest wiele walentynkowych imprez. Jeśli wolicie bardziej wyjatkowe pomysły to wybierzcie sie na lot balonem, wspólna naukę nurkowania, wyjazd na narty czy paintball. Najważniejsze, żebyście obydwoje byli zadowoleni z atrakcji i wspólnie spędzonego czasu. Fajnie, jeśli wieczór zakończy się w sypialni. I tutaj również nie musi być nudno i tradycyjnie. Koronkowa bielizna, gadżety erotyczne, szampan czy truskawki skutecznie podniosą temperaturę w zimny walentynkowy wieczór. Wszystko zależy od waszej wyobraźni.