Chyba bardziej do tańca, niż do różańca. Nic co babskie nie jest mi obce - i ugotuję obiad i pojadę na rowerową wycieczkę i koszulę wyprasuję i kwiatów nazrywam i pozłoszczę się, że nie mam się w co ubrać i wskoczę w łyżwy i poleżę jako kanapowy kartofel i pogapię się w gwiaździste niebo i na koncert się wybiorę i na bungee skoczę, żeby za chwilę znów twardo stąpać po ziemi i być całkiem ogarniętą kobitką. Kocham muzykę, wrocławskie wydarzenia kulturalne, swoją pracę i pić w ciepły dzień pszeniczne piwo z moją ekipą. Głośno się śmieję i to zazwyczaj z samej siebie :)