portal randkowy smartpage.pl
Zdjęcie na portalu randkowym
Płeć: Mężczyzna Imię: Nie podano Wiek:26 Wzrost: 173 Sylwetka:Nie podano Dzieci: Nie podano Wykształcenie:Nie podano Województwo: Kujawsko-pomorskie Miasto: Bydgoszcz Styl:Nie podano Mieszkam:Nie podano Szukam tutaj:Nie podano Pierwsza randka:Nie podano Znak zodiaku:Nie podano

Obecnie brak opisu dla tego profilu. Czekamy na jego opis na portalu.

Ciężko określić, czym w istocie jest miłość. Nie podobna w sposób jawny przytoczyć jednej, słusznej definicji. Nie każdy nawet wierzy w realność tego uczucia. Nie każdy może powiedzieć, że tego doświadczył. A jeśli już- niestety nie zawsze musi być to miłość szczęśliwa. Świat to swoista loteria. Dziś możesz twierdzić, że na pewno się już nie zakochasz, bo przecież to dla mięczaków, a jutro poznać osobę, która od pierwszego wejrzenia zachwieje całym Twoim życiem. Warto podchodzić do swoich emocji z dystansem i nie angażować się zbytnio (zwłaszcza na początku relacji, gdy jeszcze nie wiemy, dokąd zmierza), w to, co niepewne, by nie żałować potem, że przez to ucierpieliśmy. Z drugiej strony- nie zamykajmy swoich serc na miłość. To największy błąd ze wszystkich. Czymże jest bowiem życie bez przeżywania pięknych emocji? Szarą, zimną pustynią. To tak, jak z porami roku- jeśli żyjesz w klimacie, w którym jest tylko lato, albo tylko zima- masz już dość rutyny. Nic nadzwyczajnego nie sprawia, że życie nabiera barw. Natomiast jeśli lato przeplata się z zimą- niecierpliwie czekasz na słoneczne dni i je doceniasz. Nie nastawiaj się więc, że wszystko w życiu pójdzie gładko. Być może zostaniesz zraniony/a kilka razy, by umieć doceniać to, co kruche. By cieszyć się podwójnie, kiedy już trafisz na osobę, z którą uda Ci się stworzyć naprawdę dobry związek. Skąd mamy wiedzieć, że to właśnie ta osoba? Nic nie da Ci pewności, ale uważna obserwacja to już wiele, ponieważ na jej podstawie można wyciągać wnioski i określić z dużym prawdopodobieństwem, czy Twoja obecna relacja zmierza w stronę czegoś głębszego. Wątpić jest rzeczą ludzką. I równie ludzkie jest dążenie do rozwiania tych wątpliwości. Zaufanie to klucz do szczęśliwego związku, ale przecież nie możesz wierzyć drugiej osobie w ciemno. Piszę więc ten artykuł, by ukoić wszystkie strudzone wątpliwością serca. Oto pięć cech prawdziwej miłości. Nie myśl, że na sto procent powiedzą Ci, czy osoba, z którą jesteś, faktycznie czuje do Ciebie to, co Ty do niej, bo jak wiadomo, każdy jest różny i inaczej to okazuje. Jednak dla lwiej części tej społeczności pewne standardy zostają zachowane. Oto one:



Skupienie....

Jest to fakt nie do podważenia- zawsze koncentrujemy uwagę na tym, co dla nas istotne. Tak więc poszukaj u swojej drugiej połówki symptomów świadczących o tym, że jesteś sporym kawałkiem jej życia, że zajmujesz jej myśli, a jej czyny oscylują wokół dbania o wasze wspólne dobro. Każdy nieco inaczej będzie się zachowywał, kiedy już wpadnie w sidła miłości, nieco inaczej przejawiał zainteresowanie, ale elementem wspólnym jest właśnie to, że czujesz, że do Ciebie lgnie. Jeśli od razu po pobudce pisze do Ciebie słodkie smsy albo wiadomości na messenger- to jest to. Jeśli pyta, jak się czujesz, a jeżeli czujesz się źle- pragnie Cię pocieszyć- tak, możesz przypuszczać, że są w to zaangażowane głębsze uczucia. Jeśli chce wam zorganizować jakieś atrakcje, byście razem spędzili wolny czas, chce przedstawić Cię rodzinie, zaprasza na domówkę do swoich znajomych, nalega, byście razem wykonywali jej/jego lub Twoje hobby- to jawny znak, że bardzo wczuł się w relację z Tobą. Jeśli nieco zmienił swój imprezowy tryb życia, by więcej weekendów spędzić z Tobą na oglądaniu komedii romantycznych, aniżeli w klubie- znalazłaś najpewniej swojego jedynego. Jeśli ona zaczęła czytać książki, które Ty lubisz, a sama wcześniej za nimi nie przepadała- dla kogóż innego by to robiła, jeśli nie dla Ciebie? Wyjście z ram swojej rutyny to nie takie łatwe zadanie, jakby się mogło wydawać. Zmiana swojego życia tak, by miało podobny rytm do Twojego, zawsze wymaga sporej motywacji. Jeśli więc widzisz, że osoba, którą kochasz, dobrowolnie skupia się na Tobie i działa w takim kierunku, byście mieli więcej wspólnych tematów, więcej chwil spędzonych razem i więcej powodów, by się kochać- wiedz, że to jest relacja, której szukasz.



Swoboda...

Osoby, przy których czujemy się w pełni naturalnie i możemy być sobą, to na ogół takie osoby, z którymi mamy szczególnie głęboką i trawą więź. Nic bowiem tak nie męczy, jak stwarzanie pozorów. A przez zatrważająco dużą część swojej doby właśnie to robimy- udajemy nieco innych, niż jesteśmy naprawdę. Wychodzisz do pracy- zakładasz maskę pracownika. Wykonujesz określone zadania, dostosowujesz się do określonych ludzi i norm, działasz pod dyktando szefa. Idziesz na kolację z dalszą rodziną- zakładasz maskę szczęśliwego kuzyna/kuzynki. Starasz się nawiązać rozmowę, nawet jeśli temat średnio Cię interesuje, jesz nożem i widelcem, bo wypada. Wciągasz brzuch, powstrzymujesz się od opowiedzenia sprośnego żartu, być może nawet przeklinasz mniej. Słowem- ciągle sprawiasz jakieś wrażenie. I tylko przy naprawdę bliskich osobach otwierasz się całkowicie. Mówisz o tym, co Ci leży na sercu. Nie wstydzisz się emocji. Nie powstrzymujesz naturalnych odruchów. Wiesz bowiem, że ktoś kocha Cię za to, jaką osobą jesteś. I że nic co ludzkie, nie jest mu/jej obce. Jeśli więc Ty i obiekt Twej miłości czujecie się przy sobie swobodnie i bez skrępowania poruszacie nawet tematy "tabu", jeśli śmiejecie się nieraz z infantylnych rzeczy- jest to poważny znak świadczący o tym, że to prawdziwa miłość.



Akceptacja...

Oczywiście wszyscy mamy coś, co możemy w sobie poprawić, by być lepszą wersją samych siebie, co przełoży się na lepszy związek. I jest to naprawdę godne pochwały, jeśli dostrzegasz swoje wady, a ponadto wdrażasz odpowiednie kroki, by je zwalczać. Gdy Twój partner robi to samo- super. Jeśli jednak widzisz, że druga strona na siłę chce Cię w całości zmienić, bo niemal wszystko jej nie pasuje- miej się na baczności. Tak czy inaczej, nie będziesz przecież obracał swojego temperamentu o całe 180 stopni tylko po to, by dostosować się do tej osoby. Zbyt drastyczne zmiany mogą nie utrzymać się na długo, a ponadto kosztują nas mnóstwo wysiłku, więc jeśli jesteś flegmatykiem, a ta osoba mówi, że Twoje powolne tempo wykonywania czynności doprowadza ją do szału, możesz się starać i starać, ale cholerykiem raczej nagle nie zostaniesz. A jeśli już- sam będziesz się czuł nieswojo w "innej skórze" i mogą wyniknąć nieprzyjemności. Zrozumienie i pokochanie drugiej osoby taką, jaka jest, to prawdziwy skarb. Zadaj sobie pytanie- czy chciałbym żyć z nią w związku, jeśli całe życie będzie taka jak teraz? Jeśli odpowiadasz twierdząco- znakomicie. Jeśli natomiast łudzisz się, że coś w sobie zmieni, bo jej każesz po ślubie- możesz się rozczarować. Tak samo w sytuacji, gdy to ta osoba nieustannie przyczepia się o Twoje wady i żąda, byś się zmienił/a. Jeszcze gorzej, gdy sama nic od siebie nie daje i nie wykazuje żadnych starań, by pójść na kompromis, bo to przecież Ty masz być niczym elastyczna gumka recepturka. Tylko że nawet najbardziej rozciągliwa gumka w końcu pęknie, gdy przeginasz. Aby poprawić chociaż jedną swoją cechę, musisz włożyć w to swoją uwagę, energię i czas. Więc zmiana całego charakteru absolutnie nie wchodzi w grę. Jeśli kochacie siebie pomimo różnic i świadomości, że nie jesteście ideałami- to będzie udany związek. Jeśli natomiast stale się szarpiecie i wymagacie czegoś od siebie- może być ciężko. Warto również zaznaczyć, że istnieje szereg cech, które nie są ani wadami, ani zaletami. Na przykład, jeśli jesteś introwertykiem i wolisz spędzić wieczór w domu, czytając książkę, a Twoja dziewczyna na siłę wyciąga Cię na domówkę, bo woli bawić się wśród ludzi- nie można powiedzieć, że któreś z was ma lepsze preferencje, a któreś gorsze. Jeśli jedna strona myśli, że tylko ona ma rację, bo przecież jej postawa jest "naturalna", a Ty tylko wydziwiasz- mogą wynikać nieporozumienia. W sytuacji, gdy się nie zgadzacie- możesz ustąpić i zrobić jej tę przyjemność, ale zaznacz, że następnym razem Ty wybierasz, jak spędzacie czas wolny. Bo przecież nie chodzi o to, by jedna osoba dla drugiej nagle się kompletnie przestawiała, ale raczej o obustronny kompromis. I przede wszystkim- zrozumienie. Jeśli czujesz, że nie brak go w Twoim związku- gratulacje. To znak, że żywicie do siebie szczerą miłość.



Rozwój...

I przede wszystkim- prawdziwą miłość najlepiej poznać po tym, że nas rozwija. W przeciwieństwie do toksycznych związków, które ciągną ludzi w dół, związki zdrowe powodują obustronne wzrastanie. Spójrz na swoje życie w dłuższej skali czasu. Czy jesteś szczęśliwszy/a, niż wtedy, gdy nie byliście jeszcze razem? Czy czujesz, że Twoja pewność siebie wzrosła, że czujesz wewnętrzny spokój, którego kiedyś być może Ci brakowało, albo że realizujesz się zawodowo? Ktoś, kto nas naprawdę kocha, cieszy się naszymi sukcesami i nam kibicuje, bo wie, że im lepszą osobą się stajemy, tym szczęśliwsze jest życie. Tak więc uważaj na osoby, które podcinają Ci skrzydła. Na te, które mówią, że Twoja pasja jest głupia lub że nic nie daje. Na smutnych i zgorzkniałych, którzy zamiast pomóc Ci zajść dalej, blokują Ci drogę. Ktoś, kto jest w związku tylko dla realizacji własnych celów, jak na przykład potrzeba bezpieczeństwa, a nie z prawdziwej miłości, będzie chciał być lepszy, niż Ty. Wszystko po to, by mieć pewność, że nie odejdziesz. Być może nawet nic nie zrobi w tym kierunku, by samemu wspiąć się na wyżyny, a zechce sprawić, że Ty podupadniesz. Zrani Cię niemiłym słowem, będzie wyśmiewać, okazywać brak szacunku. A gdy z tego powodu poczujesz się źle- nazwie Cię słabeuszem, by jeszcze bardziej obniżyć Twoją pewność siebie. Oczywiście nie każdy nieszczerze kochający robi to w tak jawny sposób. Wiele osób nie zauważa, że druga połówka ciągnie je w dół, bo pada ofiarą manipulacji. Musisz więc zachowywać czujność i analizować to, czy związek Cię buduje, czy osłabia. Jeśli stajesz się lepszą osobą- możesz śmiało twierdzić, że to dobra relacja

W pewnym momencie życia większość osób zauważa, że nosi w sobie nie tylko doświadczenia, ale również pewnego rodzaju filtry, przez które patrzy na innych ludzi. Te filtry powstają latami — kształtują je dawne związki, pierwsze zakochania, nieszczęśliwe relacje, młodzieńcze oczekiwania, a także niezrealizowane marzenia. Kiedy człowiek przekracza czterdziestkę, często nie jest już świadomy, że wiele z tych filtrów nie ma nic wspólnego z jego teraźniejszymi potrzebami. To, co kiedyś wydawało się oczywiste, konieczne czy atrakcyjne, dziś może nie mieć żadnego znaczenia. Dlatego tak ważne staje się dokonanie pewnego rodzaju mentalnego przeglądu — zatrzymania się i sprawdzenia, czy to, czego się szuka, naprawdę wynika z aktualnych pragnień, czy może wciąż trzyma w ryzach przyzwyczajenie sprzed dwóch dekad.

W świecie, w którym coraz częściej korzysta się z narzędzi takich jak serwis ułatwiający poznawanie ludzi, łatwo zauważyć pewną prawidłowość. Osoby po czterdziestce często przewijają profile automatycznie, oceniając je według schematów, które powstały jeszcze wtedy, gdy miały dwadzieścia lat. Jedni szukają tego samego typu urody, który kiedyś ich przyciągał, inni trzymają się wyobrażeń o „idealnym partnerze”, które przetrwały lata, choć życie już dawno pokazało, że ideały zazwyczaj niewiele mają wspólnego z codziennym szczęściem. Problemy zaczynają się wtedy, gdy te kryteria, tak naprawdę już niepasujące do obecnego etapu życia, prowadzą do frustracji i poczucia, że nie ma z kim rozmawiać, że nikt nie pasuje, że świat relacji jest jakiś „gorszy niż kiedyś”.

Najważniejsze jest zrozumienie, że po czterdziestce zmienia się niemal wszystko — potrzeby emocjonalne, priorytety, styl życia, sposób spędzania wolnego czasu, cele, granice i wizja relacji. W młodości człowiek często kieruje się impulsami, hormonami, spontanicznością. Wtedy atrakcyjność kojarzy się przede wszystkim z wyglądem, z energią, z pewnego rodzaju nieprzewidywalnością. Ale kiedy miną lata, okazuje się, że to nie wygląd trzyma ludzi razem, tylko stabilność, wsparcie, zrozumienie, uważność, ciepło i chęć wzajemnego wysiłku. Mimo to kryteria sprzed lat potrafią działać jak cień, z którego trudno wyjść. Właśnie dlatego mentalny przegląd staje się czymś koniecznym.

Taki przegląd nie polega na tym, by rezygnować ze wszystkiego, czego człowiek pragnie. Chodzi raczej o to, by rozróżnić pragnienia od przyzwyczajeń, wartości od kaprysów, prawdziwe potrzeby od wyobrażeń, które nie mają już nic wspólnego z dorosłą rzeczywistością. To świadoma praca, która pozwala dostrzec, że w wieku czterdziestu lat bardziej liczy się kompatybilność emocjonalna niż wyidealizowane cechy, które kiedyś wydawały się kluczowe.

Kiedy ktoś korzysta z narzędzi umożliwiających kontakt, takich jak internetowa platforma dla singli, zaczyna zauważać, że za każdym profilem stoi prawdziwa osoba — z historią, ranami, sukcesami, słabościami, nadziejami. Ale to dostrzega się dopiero wtedy, gdy przestaje się oceniać ludzi zbyt szybko i schematycznie. Mentalny przegląd kryteriów pomaga zatrzymać się i zapytać: czy oceniam drugą osobę uczciwie? Czy moje oczekiwania mają sens? Czy przypadkiem nie wymagam od kogoś rzeczy, których sam już nie daję, albo które nie mają żadnego znaczenia dla jakości relacji?

Życie po czterdziestce jest życiem po wielu doświadczeniach. W tym wieku rzadko trafia się na ludzi „bez bagażu”, ale często trafia się na ludzi dojrzalszych, bardziej świadomych, spokojniejszych i gotowych do budowania prawdziwego partnerstwa. Tylko trzeba dać im szansę. A trudno dać szansę, jeśli filtr sprzed lat odrzuca profil, bo zdjęcie „nie jest takie, jak powinno”, bo ktoś ma inny styl niż ten, do którego było się przyzwyczajonym, albo bo w opisie pojawia się coś, co 20 lat temu zadziałałoby jako „czerwona flaga”. Tymczasem dorosłe życie wymaga nowych kryteriów — głębszych i bardziej zgodnych z tym, czego człowiek naprawdę potrzebuje.

Warto zastanowić się, dlaczego te dawne kryteria są takie silne. Dzieje się tak, ponieważ człowiek z wiekiem rzadko aktualizuje swoje wyobrażenia o relacjach. To paradoks — dojrzewa emocjonalnie, życiowo, psychicznie, ale jego „wewnętrzne wymagania” pozostają zamrożone na poziomie młodości, gdy relacje były czymś łatwym, lekkim i nie tak odpowiedzialnym. Dopiero kiedy człowiek zaczyna korzystać z narzędzi takich jak platforma do zawierania znajomości w sieci, dociera do niego, że jego oczekiwania są jak stary program, który nie działa na nowym systemie. I tak jak każdy program wymaga aktualizacji, tak samo wymagają jej kryteria wyboru partnera.

Jednym z najważniejszych elementów takiego mentalnego przeglądu jest przyjrzenie się temu, jak postrzega się samego siebie. Często ludzie po czterdziestce mają bardzo surowe wyobrażenie o własnych możliwościach, atrakcyjności i randkowym potencjale — albo zbyt krytyczne, albo zbyt idealistyczne. Jedni uważają, że „mają już za dużo lat, żeby wybierać”, inni myślą, że „skoro tak wiele osiągnęli, to partner też musi spełniać ogrom listy wymagań”. Jedno i drugie jest pułapką. Mentalny przegląd pomaga zauważyć, że warto patrzeć na relacje realistycznie — nie z poziomu kompleksów, ale też nie z poziomu nadmiernych oczekiwań. Realizm nie oznacza rezygnacji z marzeń, tylko dopasowanie marzeń do dorosłego życia.

Kiedy ktoś od wielu lat nie aktualizował swoich kryteriów, często może mieć poczucie, że „nikt nie pasuje”. A to nie jest problem ludzi wokół — to problem ram, w które próbujemy ich wcisnąć. Po czterdziestce priorytety zmieniają się: człowiek zaczyna bardziej cenić spokój niż ekscytację, stabilność bardziej niż chaos, partnerstwo bardziej niż dramaty, wsparcie bardziej niż perfekcję. Jeśli więc wciąż szuka się dawnego „ognistego ideału”, można minąć coś, co naprawdę daje szczęście: zgodność charakterów, ciepło emocjonalne, podobny rytm życia.

Kolejny ważny punkt mentalnego przeglądu dotyczy elastyczności. W młodości człowiek jest bardziej skłonny tworzyć listy wymagań — często absurdalne, czasem dziecinne, czasem wynikające z kultury, mediów, filmów czy presji rówieśniczej. Po czterdziestce wiele takich list okazuje się nieaktualnych. W dorosłym życiu liczy się coś zupełnie innego — czy z tą osobą jest lekko, ciepło i spokojnie. Czy potrafi wesprzeć. Czy można jej zaufać. Czy jest gotowa budować, a nie niszczyć. Te kryteria często nie znajdują się na profilach ani zdjęciach. One wychodzą dopiero w rozmowie. A rozmowa nie nastąpi, jeśli filtr wymagań odrzuci możliwość poznania kogoś już na starcie.

Mentalny przegląd nie polega na rezygnacji z własnych wartości. Wręcz przeciwnie — polega na tym, by je wyraźniej zobaczyć. Często ludzie po czterdziestce odkrywają dopiero teraz, że ważne są nie te cechy, które fascynowały ich w młodości, ale te, których w młodości brakowało: dojrzałość emocjonalna, stabilność, empatia, umiejętność komunikacji, spójność zachowań, poczucie bezpieczeństwa emocjonalnego. Tych rzeczy nie widać na zdjęciach. Ale można je wyczuć, jeśli da się drugiej osobie szansę, a nie oceni ją wyłącznie przez pryzmat wyglądu czy krótkiego opisu.

Kiedy człowiek przegląda swoje oczekiwania, może zauważyć, jak wiele z nich jest przypadkowych lub przestarzałych. To otwiera drzwi do nowych możliwości. Czasem wystarczy zmienić tylko jedną drobną rzecz — pozwolić sobie zauważyć osoby, których wcześniej się nie brało pod uwagę — aby całkowicie zmienił się świat relacji. W narzędziach takich jak mobilna aplikacja do poznawania partnerów widać to bardzo wyraźnie: kiedy człowiek zmienia swoje filtry, zaczyna widzieć ludzi, których wcześniej niewidzialnie omijał. I często okazuje się, że właśnie tam, gdzie wcześniej nie patrzył, czeka coś wartościowego.

Przegląd mentalny to również praca nad tym, by nie szukać w innych tego, co już dawno przestało istnieć — dawnych emocji, dawnej intensywności, dawnego poczucia, że miłość to ogień i chaos. Po czterdziestce miłość często jest bardziej jak ciepło niż jak płomień. Bardziej jak stałość niż jak burza. Bardziej jak rozmowa niż jak namiętny gest. I właśnie to czyni ją dojrzalszą i trwalszą. Ale żeby móc takiej miłości doświadczyć, trzeba otworzyć się na to, że dojrzałość nie jest kompromisem — jest wartością.

Nie ma nic złego w tym, że człowiek chce kogoś pociągającego, interesującego i inspirującego. Ale warto też sprawdzić, czy to, co kiedyś uważał za pociągające, nadal jest aktualne. Bywa, że ktoś kiedyś fascynował się wyłącznie osobami o określonym typie urody, określonym stylu, określonym sposobie bycia. Po czterdziestce może odkryć, że prawdziwa chemia pojawia się w zupełnie innych miejscach — w rozmowie, w poczuciu humoru, w dojrzałości, w podobnym podejściu do życia.

Kiedy człowiek przeprowadza taki przegląd, łatwiej mu też zauważyć, że nie jest już tą samą osobą, którą był dwadzieścia lat temu. A skoro on się zmienił, to naturalne jest, że zmieniły się również jego potrzeby. Przegląd mentalny jest więc nie tylko analizą kryteriów, ale też aktem samoświadomości — momentem, w którym człowiek mówi sobie szczerze: „Teraz jestem kimś innym, więc mogę inaczej wybierać”.

Mentalny przegląd to nie rewolucja, ale ewolucja. Proces, który prowadzi do tego, że człowiek zaczyna spotykać ludzi pasujących do jego aktualnego życia, a nie do jego dawnych wyobrażeń. To właśnie dzięki temu randki po 40-tce przestają być rozczarowaniem, a stają się przestrzenią, w której można naprawdę odnaleźć coś zgodnego z własnymi wartościami.

Jedną z cech naczelnych gatunku nazywanym zwykle płcią piękną jest przesadna dbałość o swój wygląd. Wydajemy krocie na modne ubrania, kosmetyki, fryzjera, kuracje odchudzające i zabiegi kosmetyczne, chcemy wyglądać możliwie jak najlepiej i jak najatrakcyjniej. Brak makijażu czy zły dobór ubrań powoduje w nas psychiczny dyskomfort i spadek pewności siebie. Nawet kiedy utrzymuje się ona na mniej więcej stałym poziomie, nieustannie patrzymy w lusterko, przeglądamy się w wystawowych szybach i stale chcemy mieć swój wygląd pod kontrolą. Skąd się to wszystko bierze?


Powody są proste. Podstawowym jest, jak nie trudno się domyślić, płeć przeciwna i chęć spodobania się. Oczywiście tłum kobiet podniesie w tym miejscu hałas, że jak to tak, że one przecież wszystko robią dla siebie i dla własnego komfortu, a facet jest czynnikiem niemalże nieistotnym i możemy się w ten sposób oszukiwać jeszcze wiele lat. Ale przecież nic w tym złego, wręcz przeciwnie, zachowanie to jest całkiem naturalne i znane od prawieków.


Co się tymczasem okazuje? Z badań psychologów wynika, że to wcale nie wygląd zewnętrzny wpływa na postrzeganie kobiet przez mężczyzn, mimo że ci drudzy nie zawsze zdają sobie z tego sprawę. Owszem, do pewnego stopnia tak, ale stanowi to zaledwie 40% oceny, jaką wyrabia sobie o nowo poznanej dziewczynie statystyczny mężczyzna. Sekret jest prosty – kobieta atrakcyjna to kobieta świadoma swojej wartości. Nie mowa tutaj o narcyzmie, ale o zdrowej pewności siebie i niezachwianej sile charakteru, które przyciągają do nas ludzi jak magnes. W takim człowieku, niezależnie od płci, od razu wyrabia się inny sposób poruszania się, mówienia, zachowania w towarzystwie. Często piękne dziewczyny z wielkimi kompleksami mają problem ze znalezieniem partnera, a ich przeciętnej urody koleżanki świetnie sobie w tym temacie radzą. Brzmi znajomo? No właśnie.


Mężczyzn pociąga myśl, że kobieta, którą się interesują, zawsze pozostanie niezależna. Jeśli stawia ich jako priorytet i potrafi dla spotkania z facetem rzucić wszystko, nie jest warta dłuższego zainteresowania i szybko przestaje być interesująca, a uroda przestaje wtedy odgrywać jakąkolwiek rolę. Za to kobieta pewna siebie w zdrowy sposób, o której mężczyzna wie, że bez niego również sobie świetnie poradzi, pięciokrotnie zyskuje w oczach. Przecież my też nie chcemy być z kimś, kto nam się bezwzględnie podporządkuje i kompletnie nie pociągają nas ludzie o słabych, uległych charakterach. A dlaczego mężczyźni w typie Casanovy i tak zwani „bad boys” cieszą się takim powodzeniem u kobiet? Bo są mało osiągalni na coś więcej niż jednorazową przygodę, wolni od tego, żeby im na kimś naprawdę zależało. Absurdem ludzkiej psychiki jest fakt, że pociągają nas właśnie ci, którym na nas nie zależy i tutaj płeć nie ma żadnego znaczenia.


Możemy to w jakimś stopniu wykorzystać. Możemy wykształcić w sobie pewną cechę – dobrą kondycję psychiczną niezależnie od warunków zewnętrznych, której nie jest w stanie przebić żaden nagle pojawiający się w naszym życiu człowiek. Naturalnie szczęśliwe kobiety wysyłają niewerbalny sygnał, że mężczyzna nie jest im potrzebny do tego, by je uszczęśliwiać, ale może stanowić miłe urozmaicenie życia, bez którego jednakże można się obejść. Taki sygnał sprawia, że są o wiele bardziej atrakcyjne niż ich smutne i narzekające choć bardzo piękne koleżanki.


Podsumowując, drogie panie – na nic modne sukienki, szpilki i pełny makijaż, jeśli tylko na tym opiera się nasza samoświadomość i pewność siebie. Owszem, mogą być one przydatnym dodatkiem, ale tylko i wyłącznie dodatkiem. Tak naprawdę wszystko jest kwestią siły osobowości, a kobieta atrakcyjna to kobieta szczęśliwa i świadoma swej wartości.