Czułem że patrzysz na mnie,
A w Twych oczach widać było chciwość,
Pragnęłaś mego wnętrza,
Lecz ja broniłem go bez utraty tchu,
Więc otoczyłaś mnie lodem,
A Twe oczy zapłonęły gniewem,
Wystraszyłem się że nie ucieknę,
Bo ja sam stawałem się ścianami,
Gdzie postawiłem krok tam powstawał lód,
A ja uciekając przed ironiczną pułapką,
Uciekałem przed samym sobą,
Czułem chłód swego wnętrza,
Wiedziałem że powoli umieram,
Zawsze gdy patrzyłem na Ciebie,
Ciarki przechodziły mi na plecach,
Zamarłem w bezruchu otoczony,
Pokryty dużą warstwą lodu,
Gdzie nie czuję nic oprócz zimna,
Serce przestało bić,
Krew w żyłach już nie płynie,
Odliczam tylko godzinę w której powstanę