portal randkowy smartpage.pl
Zdjęcie na portalu randkowym
Płeć: Mężczyzna Imię: Nie podano Wiek:59 Wzrost: 180 Sylwetka:Nie podano Dzieci: Nie podano Wykształcenie:Nie podano Województwo: Lubelskie Miasto: Dęblin Styl:Nie podano Mieszkam:Nie podano Szukam tutaj:Nie podano Pierwsza randka:Nie podano Znak zodiaku:Nie podano

Ja to Patrick Jestem prostym człowiekiem, o którym wiesz, że trudno mi mówić o sobie, więc pozwalam ci odkryć mnie, jestem na miejscu, aby spotkać troskliwą, szczerą, uczciwą i naturalną kobietę na poważny związek i zrównoważony

ambitny cichy delikatny dowcipny dzielny odpowiedzialny oryginalny pewny siebie poważny przyjazny religijny romantyczny słodziutki towarzyski

basen coś ciekawego drinkowanie filmik u Ciebie koleżeńska kolacyjka koleżeńskie kino randka spacer tenis wypad nad morze wypad poza miasto wypad w góry zakupy zielone

Kobiety i mężczyźni, pomimo że różni, to jednak łączy ich wiele cech się wspólnych. W szczególności przyciąga nas osoba, która ma swój własny niepowtarzalny charakter, jest pewna siebie i wie, co robi. Mężczyźni doceniają troskliwość tak samo, jak kobiety, a w związku każdy chce czuć się bezpiecznie i kochany. Kobiety z kolei uwielbiają, gdy mężczyźni są pewni siebie, zaradni i opiekuńczy, którzy mają swoje własne zdanie, choć to ostatnie jest cechą wspólną obu płci i niezwykle cenione w związkach, nawet jeśli dojdzie do sprzeczki, to jednak każdy musi mieć swoje zdanie. Schludność także jest cechą bardzo ważną dla obojga, a także spontaniczność, gdyż każdy lubi być zaskakiwany. Związek udany nie może zbyt długo trwać w nudzie lub złych chwilach. Odnalezienie idealnej połowy dla siebie na portalu randkowym to sposób coraz większej liczby ludzi. Zdecydowanie łatwiej dogadujemy się na odległość, gdy możemy na spokojnie pozbierać myśli i odnaleźć wspólny temat, zainteresowania i cele. Właśnie poprzez internet doskonale widzimy, czy z daną osobą mamy takie same tematy i czy osoba ta nas intryguje.

W świecie fizycznych spotkań nasza selektywność ma naturalne ograniczenia – przestrzeń geograficzną, kręgi społeczne, czas i energię potrzebną na uczestnictwo w wydarzeniach. W świecie cyfrowym te ograniczenia znikają, a w zamian otrzymujemy iluzję nieskończonego wyboru. To właśnie ta iluzja stwarza psychologiczną przestrzeń dla zjawiska bycia zbyt selektywnym – stanu, w którym oczekiwania i lista wymagań wobec potencjalnego partnera rosną do rozmiarów, które uniemożliwiają jakikolwiek realny związek, prowadząc do chronicznej samotności i frustracji. Na pierwszy rzut oka wysoka selektywność wydaje się racjonalna i zdrowa, szczególnie w dojrzałym wieku, gdy wiemy, czego chcemy. Stajemy się „koneserami” zamiast „konsumentami”. Problem zaczyna się wtedy, gdy ta selekcja przestaje służyć ochronie naszych wartości, a staje się mechanizmem obronnym lub formą perfekcjonizmu, który traktuje ludzi jak produkty w katalogu, które muszą spełnić wszystkie punkty specyfikacji technicznej, by w ogóle zasłużyć na test drive. Platformy do nawiązywania relacji, z ich możliwością filtrowania według wzrostu, wykształcenia, znaku zodiaku, stosunku do dzieci i ulubionego gatunku muzyki, są idealną wylęgarnią dla tej patologicznej selektywności. Algorytm zachęca nas do myślenia, że gdzieś tam jest idealne dopasowanie, osoba, która nie tylko będzie miała wspólne z nami wartości i cele, ale też idealnie wpisze się w naszą listę „must have”. To prowadzi do mentalności „następny będzie lepszy”, gdzie każdy, nawet obiecujący profil, jest odrzucany z powodu jednej, drobnej niezgodności – bo ma niewłaściwy rodzaj psa, nie lubi tego samego serialu lub na zdjęciu ma uśmiech, który nam nie pasuje. Ta hiper-selektywność jest często maską dla głębszych lęków: przed bliskością, przed ponownym zranieniem, przed kompromisem, który jest nieodłączną częścią każdej autentycznej relacji, a nawet przed sukcesem, który mógłby naruszyć naszą tożsamość „wiecznego poszukiwacza”.

Psychologiczne pułapki wysokich oczekiwań opierają się na kilku kluczowych iluzjach, które serwuje nam cyfrowe środowisko. Pierwszą jest iluzja transparentności i kompletności. Profil na portalu randkowym to z konieczności uproszczenie osoby. To zestaw starannie wyselekcjonowanych fotografii i skrótowych informacji. Kiedy odrzucamy kogoś na podstawie tego profilu, jesteśmy przekonani, że odrzucamy całą osobę, podczas gdy w rzeczywistości odrzucamy jedynie jej cyfrowy prospectus. Brakuje w nim wszystkich najważniejszych cech, które tworzą chemię i więź: energii, sposobu bycia, tonu głosu, poczucia humoru w niekontrolowanej chwili, dotyku, sposobu reakcji na stres. Hiper-selektywność każe nam wierzyć, że możemy przewidzieć te cechy na podstawie listy zainteresowań i jakości zdjęć. To jak odrzucenie książki po okładce, z przekonaniem, że przeczytaliśmy już całą treść. Druga iluzja to przekonanie o symetrii. Zakładamy, że nasza własna lista wymagań jest obiektywna i sprawiedliwa, a my sami spełniamy równie wygórowane kryteria po drugiej stronie. Często bywa tak, że poszukujemy osoby „niezwykłej”, podczas gdy prowadzimy bardzo zwyczajne życie. To nie musi być problem, o ile akceptujemy podobną „zwyczajność” u innych. Jednak pułapka wysokich oczekiwań często idzie w parze z niespójnością: oczekujemy od partnera więcej, niż jesteśmy w stanie zaoferować sami, co jest receptą na ciągłe rozczarowanie. Trzecia, najgroźniejsza iluzja, to utożsamienie związku z projektem samorealizacji. W dojrzałym wieku, szczególnie po nieudanych relacjach, może pojawić się pokusa, by traktować nowego partnera jako osobę, która ma „dopełnić” nasze życie, wynieść je na wyższy poziom, zrekompensować wszystkie wcześniejsze braki. Oczekujemy, że partner będzie naszym najlepszym przyjacielem, kochankiem, terapeutą, partnerem biznesowym, towarzyszem podróży i motywatorem w jednej osobie. Taki zestaw oczekiwań jest obciążeniem niemożliwym do uniesienia dla żadnego człowieka. Prowadzi to do sytuacji, w której każdy realny kandydat jest odrzucany, ponieważ żaden pojedynczy człowiek nie jest w stanie spełnić roli całego „zespołu wsparcia”. To sprawia, że serwisy umożliwiające poznawanie nowych ludzi stają się polem nieustannego rozczarowania, ponieważ żaden profil nie obiecuje tak wielowymiarowej doskonałości.

Skutki bycia zbyt selektywnym są głęboko destrukcyjne dla dobrostanu psychicznego. Przede wszystkim prowadzą do paraliżu decyzyjnego i wypalenia emocjonalnego. Przekładanie setek profili, ocenianie, porównywanie, staje się wyczerpującą pracą na pełen etat, która nie przynosi rezultatów. Każde odrzucenie (nawet inicjowane przez nas) zużywa odrobinę energii i nadziei. Pojawia się chroniczne uczucie, że „nikt nie jest wystarczająco dobry”, co bardzo szybko przeradza się w pytanie: „A może to ze mną jest coś nie tak, skoro nie mogę nikogo znaleźć?”. To z kolei uderza w poczucie własnej wartości, tworząc błędne koło: niska samoocena zwiększa wymagania („muszę znaleźć kogoś naprawdę wyjątkowego, żeby udowodnić, że sam jestem wartościowy”), a niemożność spełnienia tych wymagań jeszcze bardziej ją obniża. Ponadto, nadmierna selektywność znieczula nas na autentyczną ludzką różnorodność. Przyzwyczajamy się do oceniania na podstawie pudełek do zaznaczenia i tracemy zdolność do dostrzegania „chemii” czy „iskry”, która często rodzi się z rzeczy nieprzewidywalnych i niewymiernych – z dziwactwa, które nie zmieściło się w opisie, z nieoczekiwanej wrażliwości, która wychodzi dopiero w rozmowie. W realnym życiu moglibyśmy się zakochać w osobie, która nie spełnia ani jednego z naszych „kryteriów na papierze”, ponieważ zakochujemy się w energii i obecności drugiego człowieka, a nie w jego profilu. Online, nie dajemy sobie szansy na takie odkrycie. Najsmutniejszym skutkiem jest jednak samotność z wyboru, która z czasem przestaje być wyborem, a staje się więzieniem zbudowanym z własnych, nierealistycznych oczekiwań. Osoba taka może spędzać lata na przeglądaniu aplikacji randkowych, odbywać pojedyncze, rozczarowujące randki i utwierdzać się w przekonaniu, że „nie ma nikogo dla mnie”, podczas gdy w rzeczywistości to nie świat jest pusty, ale jej filtr jest tak gęsty, że nie przepuszcza żadnego rzeczywistego, niedoskonałego, a przez to prawdziwego człowieka.

Czy istnieje wyjście z tej pułapki? Tak, ale wymaga ono radykalnego przewartościowania podejścia. Nie chodzi o to, by przestać być selektywnym i zgadzać się na wszystko, lecz by przenieść punkt ciężkości z selekcji profilu na selekcję doświadczenia. Zamiast spędzać godziny na ocenianiu zdjęć i opisów, warto przyjąć strategię kontrolowanej otwartości. Może to oznaczać ustalenie sobie zasady: „raz w tygodniu wybieram jeden profil, który nie do końca spełnia moje wszystkie kryteria, ale coś mnie w nim intryguje, i piszę do tej osoby”. Celem nie jest od razu znalezienie miłości życia, ale poszerzenie własnego doświadczenia i nawiązanie kontaktu z prawdziwym człowiekiem. Kluczowe jest też wyróżnienie kryteriów niepodważalnych od tych negocjowalnych. Niepodważalne to kwestie fundamentalnych wartości, takich jak uczciwość, szacunek, podejście do rodziny czy podobny stosunek do przyszłości. Negocjowalne to wszystkie preferencje dotyczące stylu życia, hobby, wyglądu fizycznego. Osoba, która nie lubi górskich wędrówek, może być fantastycznym towarzyszem na inne przygody; ktoś bez wyższego wykształcenia może być mądrzejszy życiowo od wielu profesorów. Konieczne jest także świadome ograniczenie czasu spędzanego na przeglądaniu. Randkowanie online nie powinno być główną aktywnością życiową, a jedynie jego uzupełnieniem. Inwestycja w realne życie, hobby, przyjaźnie i rozwój osobisty sprawia, że przestajemy patrzeć na partnera jako na źródło spełnienia, a zaczynamy widzieć w nim kogoś, z kim możemy dzielić już i tak satysfakcjonujące życie. To radykalnie obniża presję i oczekiwania. Ostatecznie, wyjście z pułapki hiper-selektywności wymaga odważnego przyznania, że poszukiwanie idealnego dopasowania to często ucieczka przed prawdziwą bliskością, która z natury jest niewygodna, wymagająca kompromisu i budowana z niedoskonałych materiałów. Prawdziwa, dojrzała relacja nie zaczyna się od znalezienia osoby, która spełnia wszystkie punkty na liście, ale od spotkania z kimś, kto – pomimo różnic i niedopasowań – wzbudza w nas chęć, by te różnice wspólnie przekroczyć i budować coś nowego, czego nie dało się przewidzieć w żadnym, nawet najbardziej rozbudowanym filtrze wyszukiwania.

W dobie randkowania przez internet coraz częściej można natrafić na toksycznego partnera. Przez coraz mocniejsze rozgłaśnianie problemu mężczyźni i kobiety wiedzą, na czym polega związek z taką osobą i jak mocne może mieć konsekwencje. Jeśli zaobserwowałaś/łeś u swojego partnera coś, co Cię zaniepokoiło, to może być znak, że jesteś ofiarą toksycznej relacji. Poniżej przygotowałam dla Ciebie listę 5 oznak, że możesz być w wyniszczającym związku. Zaznaczam jednak, że obecność tych zjawisk nie musi oznaczać od razu toksyczności. Jeśli Ty i twój partner nie czujecie się źle w relacji, nie ma się czym martwić. Najważniejszą sprawą w związku jest poczucie komfortu i swobody.


1) Uporczywe doszukiwanie się wad u twoich znajomych.
To bardzo częste zjawisko i może mieć kilka przyczyn. Zazwyczaj chodzi o odepchnięcie i zdystansowanie Cię do ludzi, którzy mogliby zwrócić Ci uwagę, że twój partner Cię krzywdzi. Zwróć uwagę, jak wypowiada się o twoich bliskich, czy wyczuwasz w jego słowach pogardę, czy umniejsza wszystkie ich sukcesy. Wywołanie u Ciebie niechęci, a w konsekwencji zerwanie stosunków jest bardzo częste w toksycznych związkach. Toksyk chce mieć Cię tylko dla siebie. Może odgrywać sceny zazdrości, abyś czuła się winna z powodu poświęcania czasu znajomym. Jeśli podejrzewasz, że twój partner stosuje tę technikę, nie mów mu o tym wprost. Prawdopodobnie odbije piłeczkę i wmówi Ci, że „też jesteś uprzedzona/ny do jednego z jego znajomych”. Toksyki potrafią każdą sytuację obrócić tak, abyś to Ty wyszła/wyszedł na agresora.


2) Ciągła potrzeba uwagi
Jeśli twój partner ubiega się o twoją uwagę bez względu na sytuację, w której się znajdujesz, może to świadczyć o toksyczności. Nie ważne, czy jesteś w pracy, na wyjściu ze znajomymi czy sam/a w domu, potrafi zadzwonić i wypytać co słychać, jak się czujesz. Na początku może Ci się to wydawać urocze, ale z czasem może nabrać bardziej narcystycznego charakteru. Może dzwonić, żeby opowiedzieć Ci coś mało istotnego o sobie, kiedy akurat masz ważne spotkanie. Może nie dopuszczać Cię do opowiedzenia o swoim dniu, bo cały czas będzie chciał/a być skupiona/ny na sobie. Jeśli masz wrażenie, że twój partner za bardzo skupia się na sobie, może to być sygnał, że związałaś/eś się z narcyzem, a związki z nim są w większości toksyczne.


3) Długo nie odzywa się do Ciebie, a potem wraca jakby nigdy nic
To bardzo częsta technika w toksycznych związkach. Najczęściej będzie wymierzona w Ciebie jako kara. Toksyk będzie chciał Ci powiedzieć, że zrobiłaś/eś coś złego, więc teraz on nie będzie się odzywać. Ty możesz się zamartwiać, denerwować, nie móc się skupić w pracy i w życiu codziennym, a on/ona wraca po dwóch tygodniach milczenia jakby nigdy nic, nie przeprasza, nie wyjaśnia. I oczekuje od Ciebie, że zrozumiesz lekcję, którą właśnie Ci udzielił. Jeśli zwrócisz mu uwagę, stwierdzi, że przesadzasz, że jesteś nadopiekuńcza/czy. Toksyk będzie utrzymywać, że to naturalny sposób utrzymywania relacji. Jeśli twój partner wykazuje podobne zachowania, to może być sygnał, że nie tylko mu na Tobie nie zależy, ale do tego jest w stanie porzucić Cię bez słowa pożegnania.


4) Zabranianie wychodzenia samemu
Ciągła potrzeba kontroli jest charakterystyczna dla toksyków. Chce wiedzieć, gdzie i z kim wychodzisz. W skrajnych przypadkach może nawet zamknąć Cię w mieszkaniu, żeby uniemożliwić Ci wyjście. Może chcieć przeglądać twoje prywatne wiadomości, żebyś udowodnił/a mu, że go nie zdradzasz. Na początku możesz sobie wmawiać, że to nic, że nie ma jeszcze do Ciebie pełnego zaufania, ale ciągła potrzeba kontroli prędzej czy później zacznie źle oddziaływać na Ciebie psychicznie. Będziesz żyć w ciągłym stresie i nerwach, chcąc rozpaczliwie przekonać go, że może Ci zaufać. Toksyk nigdy nie zrezygnuje z kontroli nad Tobą, bo daje mu to upragnioną kontrolę w związku. Jednocześnie w większość przypadków nie pozwoli Ci się kontrolować.


5) Umniejsza twoje osiągnięcia
Toksyk lubi czuć się od Ciebie lepszy. Zrobi wszystko, byś czuł/a jego wyższość nad sobą, a umniejszanie twoich sukcesów to najprostszy sposób, aby to osiągnąć. Może wpadać w złość, gdy będziesz się chwalić awansem, albo upominać, gdy chwalisz się wygraną w jakimś konkursie. Może twierdzić, że to nieprofesjonalne z twojej strony, albo szybko zmienić temat na swoje ostatnie sukcesy i nie dać Ci dokończyć. To popularna wśród toksycznych partnerów technika mająca na celu maksymalne zmiażdżenie twojej pewności siebie. Jeśli czujesz, że twój związek jest jednostronny, że tylko dajesz, a niczego nie dostajesz w zamian, zakończ go jak najszybciej. Jeśli masz z tym problem, porozmawiaj z jakąś zaufaną osobą, znajdź wsparcie najbliższych i pozwól sobie pomóc w procesie odstawiania toksyków.