portal randkowy smartpage.pl
Zdjęcie na portalu randkowym
Płeć: Mężczyzna Imię: Nie podano Wiek:19 Wzrost: 190 Sylwetka:Nie podano Dzieci: Nie podano Wykształcenie:Nie podano Województwo: Mazowieckie Miasto: Ciechanów Styl:Nie podano Mieszkam:Nie podano Szukam tutaj:Nie podano Pierwsza randka:Nie podano Znak zodiaku:Nie podano

Nasz Portal Randkowy Czeka Na Opis Osoby na Portalu

cichy miły nieśmiały

Pierwsze randki w realu z osobą poznaną w sieci mogą być ekscytujące, stresujące, ale także niebezpieczne. Bez względu na to, jak bardzo podoba nam się osoba, z którą mamy się spotkać, nie wolno nam zapominać o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Organizowanie takie randki to zawsze pewne ryzyko i choć może nam się wydawać, że na pewno nic złego się nie stanie, dobrze jest się zabezpieczyć.


Kiedy wychodzisz gdzieś z nieznajomym, koniecznie poinformuj o tym osobę Ci bliską. Zadbaj o to, żeby wiedziała ona, z kim i gdzie się spotykasz. Ustalcie godzinę, o której się z nią skontaktujesz, aby dać jej sygnał, że wszystko jest w porządku. Nie myśl, że wyjdziesz na przewrażliwioną. Dzięki takiemu systemowi wiele osób mogło uniknąć poważnej tragedii. Dla pewności możesz poprosić nawet, żeby ta osoba w czasie twojej randki również był gdzieś w lokalu i miała na Ciebie cały czas oko. Dzięki temu obok Ciebie cały czas będzie ktoś, kto na twój sygnał zareaguje i Ci pomoże.


Wybierz koniecznie dobrze znane Ci miejsce, w którym często bywa sporo klientów. Dobrze jest, żeby obsługa Cię kojarzyła i mogła w razie czego rozpoznać. Postaraj się też być w miarę rozpoznawalna i rzucająca się w oczy, na przykład dzięki kolorowym akcencie w ubiorze. Dzięki temu kiedy zawołasz o pomoc, będziesz miała większe szanse na to, że ktoś faktycznie do Ciebie podjedzie. Im bardziej rozpoznawalna natomiast jesteś, tym łatwiej w razie czego znaleźć Cię w tłumie. Do tego zapadasz w pamięć, dzięki czemu zwiększasz szansę, że ktoś Ci rozpozna i pomoże Cię odnaleźć.


Nigdy nie bój się przerwać spotkania. Masz prawo wyjść w każdej chwili. Im lepiej znasz miejsce, w którym się umówiłaś, tym większe są twoje szanse, że uda Ci się wtopić w tłum i uciec. Nie bój się też prosić o pomoc, jeśli coś wzbudzi twoje podejrzenia. I w żadnym wypadku nie pozwól, aby obca osoba znalazła się z Tobą sam na sam, a tym bardziej nie w jej pojeździe czy mieszkaniu. Dopiero po kilku spotkaniach będziesz mogła sobie na to pozwolić. Nie zmuszaj się do kontynuowania znajomości, nawet jeśli on naciska albo wymusza na Tobie jakieś zobowiązania. Po prostu urwij wtedy kontakt.

Szekspirowski bohater, odczuwając melancholię, Danię nazywa “więzieniem”; Hamlet dziś zostałby zupełnie zmarginalizowany w swej opinii - to kraj ludzi najszczęśliwszych na świecie, co zgodnie podają wszelkie rankigi i badania ludzkiego szczęścia. W tym nieodległym od nas przytulnym kraju życie jest “hyggelig” - właśnie tak ciepłe i miękkie, jak trudna wymowa tego pojęcia, które powinno się wymawiać jak “hu/ygr”. Nie ma dosłownego tłumaczenia tego, czym jest “hygge” - nie jest to ani po prostu szczęście, ani tym bardziej modna dziś “uważność” czy “dobrostan” (z ang. wellness/wellbeing) i związany z tym nieomal “przemysł szczęścia”. Słowo ma bowiem wiele odcieni znaczeniowych, z których najbardziej centralne jest “błogość, zaowolenie, przyjemna chwila, dobry nastrój, miła atmosfera, opieka, poczucie bezpieczeństwa”. To swoisty zlepek znaczeniowy, który grozi tym, że w pewnym momencie wszystko, co pozytywne staje się “hygge” - i tak mamy “hygge-mieszkania” i cały przemysł dizajnersko-wnętrzarski, “hygge-modę” i topowe blogi modowe o ubraniach skandynawskich i duńskich szczególnie, “hygge-przedmioty” - zwłaszcza nastrojowe świeczki zapachowe, ledowe, dyskretne boczne oświetlenie do kuchni czy łazienki albo salonu - najbardziej “hyggowych” miejsc w naszych mieszkaniach i domach. Co to właściwie jest to “hygge” i jak je rozumieć?



Doświadczaliście je Państwo nie raz: proszę sobie wyobrazić, że leżycie na plaży nad egzotycznym morzem na wyspie z palmami, w ręku trzymacie gin z tonikiem, na kolanach leży fascynująca lektura, a dokoła są uśmiechnięci ludzie; czas przyjemnie zwalnia, nie trzeba sie nigdzie spieszyć, telefon jest wyłączony i nie ma z “tyłu głowy” żadnych zleceń firmowych “na wczoraj”; to wtedy są kameralne momenty, kiedy można przeżyć “hygge”. Jest przeciwieństwem nie tylko stresującego trybu życia, ale i stresującej mody na “zdrowy tryb życia” (gin z tonikiem), a także “techniki motywacyjne i aktywizujące” oraz wszelka stresująca “praca z ciałem”. Nic-nie-robienie nie jest łatwe - gdy współczesny człowiek jest niemal zrośnięty z telefonem, tabletem i laptopem, bardzo trudno początkowo przestawić się na tryb “off-line”, zwolnić, zatrzymać się, przystanąć…



Skąd wzięła się moda na hygge, czyli duński sposób na odwiecznie i w wielu przypadkach stale nas zawodzące i rozczarowujące szczęście doczesne? Dania to mały kraj, z sześcioma milionami ludności, niskim bezrobociem, rozbudowaną siecią świadczeń socjalnych, z niewielkimi różnicami między najlepiej i najgorzej zarabiającymi, a przy tym specyficznym klimatem społecznym, gdzie w obliczu wielu zawieruch dziejowych bardziej niż rywalizacja liczą się współpraca, społecznikostwo, utrzymywanie zdrowych relacji sąsiedzkich i rodzinnych; gdzie polityka nie ingeruje tak bardzo w prywatne przestrzenie. Dania ma przez połowę roku chłodną pogodę, stąd Duńczycy częściej spędzają w domu, skąd dzięki technologii mogą wykonywać pracę zdalną; więzi rodzinne są mocniejsze, a zamiast indywidualnej ścieżki “samospełnienia” liczy się nastawienie na potrzeby bliskich i empatia, którą przejawiają w wysokim stopniu.
Ludzkość od samych początków istnienia, nadal mimo wysiłków nauki spowitych tajemnicą, poszukiwała recepty na “wieczne szczęście”, eliksir młodości, a nawet alchemiczny kamień nieśmiertelności. Filozofowie i prorocy bardzo podobnie pojmowali los ludzki jako ciężki, lokując złote czasy w mitycznym edenie lub w krainie złotego eldorado; dopiero później sformułowano maksymę “carpe diem”, czyli “łap chwilę”, żyj i ciesz się z małych rzeczy. Zamiast wielkich czynów wojennych czy w dziedzinie sztuki, rozpoczęto poszukiwanie szczęścia w małych, drobnych sprawach codzienności; taki właśnie jest “hygge” - drobne przyjemności, miłe niespodzianki sprawiane najbliższym, wśród których Duńczycy spędzają o wiele więcej czasu niż reszta Europy.



Samo słowo wywodzi się ze staronordyckiego i pierwotnie oznaczało tam “myśleć” lub “być zadowolonym”; potem poprzez język norweski w XIX wieku zostało przejęte przez kulturę duńską i od razu stało się hasłem wywoławczym dla różnych bardzo spraw, które łączy jedno - mają nieść błogość, spokój i zadowolenie, nie mające jednak nic wspólnego z poszukiwaniem skrajnych doznań (ekstazy, rozkoszy), lecz raczej ze swobodną medytacją nad płynącą wolno rzeką, zachodzącym z wolna słońcem czy cieknącym i lekko szeleszczącym kranem, którego nie trzeba od razu reperować.



Zjawisko “hygge”, tak naturalne dla Duńczyków, jak wolność dla Amerykanów czy specyficzne zwyczaje kulinarne Włochów, staje się zrozumiałe, gdy popatrzymy szerzej: ludzie nie chcą już - jak w średniowieczu - czekać na sławę pośmiertną albo nawet nagrodę w zaświatach, lecz czuć się spełnionymi już “tu i teraz”; na temat szczęścia wiele napisano, a najważniejszym kontekstem dla “hygge” jest z jednej strony wspomniane hasło “carpe diem”, mające starożytny rodowód, jak i romantyczne filmy z nieodzowną atmosferą na kolacji przy świecach we dwoje; to jednak jeszcze nie tłumaczy swoistości tego, co pod pojęciem “hygge” rozumieją sami zainteresowani. Po pierwsze, oni sami dziwią się, że tak trudno Europejczykom zrozumieć, że hyggelig nie łączy się ani trochę z postawą konsumocyjną, a tym bardziej - hedonistyczną. Prędzej ze stoicką mądrością w przyjmowaniu i akceptacji drobnych przyjemności, które niesie nie życie oglądane w całości, lecz każdy jeden dzień z osobna. Jednak i to nie jest wyróżnikiem hygge, ponieważ każdy naród ma swoje “hygge” - i tak np. dalekowschodnia sztuka parzenia herbaty i związany z tym wielogodzinny nieraz rytuał czy brazylijskie świętowanie karnawału to też odpowiedniki bycia w hygge; jednak specyficzne dla Duńczyków jest co innego: wspólne spędzanie dużej ilości czasu, niezależnie od przeszków i trudności w relacjach, bez względu na trudną nieraz w Danii pogodę i klimat; to sztuka bycia razem bez ciążącego uczucia, że “trzeba już iść”, coś załatwić, albo usiąść ze słuchawkami i zanurzyć się w muzyce; zamiast tego Duńczycy słuchają muzyki razem, a pomaga im w tym sieć małych, nastrojowych karczm i gospod, gdzie można zjeść regionalne i zdrowe posiłki, i popatrzeć bez robienia niczego na rozciągający się za oknem elegijno-melancholijny nieco pejzaż, pełen łąk i wrzosowisk.



Żeby zrozumieć, dlaczego Duńczykom udaje się to, czego nie udaje się nawet sąsiadom, trzeba wyjaśnić, że kraj jest mały, co sprzyja poczuciu wspólnoty i zbudowanej na wspólnych kodach kulturowych tożsamości narodowej; Duńczycy są przywiązani do dobrych tradycji, a zarazem otwarci na wszystko, co nowoczesne; z jednej strony z Danii płynie rzeka mleka i wyjeżdża w świat świetne masło, do kultury krajów ościennych przenika literatura (Hans Christian Andersen był Duńczykiem), a z drugiej - to świetnie zorganizowane państwo, mimo najwyższego poziomu podatków, które umożliwiają utrzymanie małej grupy bezrobotnych z daleka od śladowej szarej strefy, państwo rzeczywiście przyjazne obywatelom. Stąd tak chętnie odwiedzane przez Niemców czy Szwedów.

Oczekiwania wobec relacji romantycznych są równie złożone, jak sami ludzie, którzy w nie wchodzą. Mężczyźni i kobiety często są przedstawiani jako istoty z różnych planet, różniące się potrzebami, pragnieniami i sposobem komunikacji. Choć istnieją pewne wzorce uwarunkowane biologicznie, kulturowo i społecznie, to jednak nie można zapominać, że każdy człowiek to indywidualność. Wspólne dla większości ludzi – bez względu na płeć – są potrzeby emocjonalne, potrzeba akceptacji, zrozumienia, bezpieczeństwa oraz bliskości. Różnice zaczynają się pojawiać dopiero wtedy, gdy zagłębiamy się w szczegóły, w sposób ich wyrażania i konkretne wyobrażenia, jakie każdy z nas ma o miłości i partnerstwie.

W przypadku kobiet, relacja oparta na emocjonalnym bezpieczeństwie często wysuwa się na pierwszy plan. Kobiety chcą czuć, że są ważne, że partner ich słucha i bierze pod uwagę ich emocje. Nie chodzi jedynie o empatię rozumianą jako współczucie, ale o autentyczne zaangażowanie w świat drugiego człowieka. Kobieta szuka relacji, w której może się otworzyć bez obawy przed oceną. Ważne jest dla niej, by partner nie bagatelizował jej uczuć, nie unikał tematów trudnych i nie zamykał się w milczeniu, gdy pojawiają się problemy.

Mężczyźni z kolei częściej, choć nie zawsze, cenią sobie relacje, w których są doceniani za swoje działania i wysiłek. Mężczyzna, który nie czuje się potrzebny, który nie słyszy, że jego obecność robi różnicę, może zacząć się wycofywać. W wielu przypadkach to właśnie poczucie bycia "niezastąpionym", bycia "bohaterem" w oczach partnerki, dodaje mężczyźnie skrzydeł. Nie chodzi o to, by ciągle go chwalić, lecz o to, by partnerka dostrzegała i szanowała jego intencje, nawet jeśli nie wszystko zawsze wychodzi perfekcyjnie.

Jednak wbrew popularnym stereotypom, zarówno kobiety, jak i mężczyźni potrzebują czułości, zrozumienia i stabilności. Często powtarza się błędne przekonanie, że kobiety szukają romantyzmu, a mężczyźni seksualnej bliskości. W rzeczywistości obie płcie pragną intymności – fizycznej, emocjonalnej i duchowej. Różni się jedynie sposób, w jaki ta potrzeba bywa komunikowana. Kobieta może szukać bliskości poprzez rozmowę, dzielenie się przeżyciami, wspólne chwile ciszy. Mężczyzna natomiast może wyrażać swoje przywiązanie poprzez działanie – naprawienie czegoś, zapewnienie komfortu, inicjatywę w organizowaniu wspólnego czasu.

Na głębszym poziomie zarówno kobiety, jak i mężczyźni pragną być kochani nie za to, co robią, ale za to, kim są. Często to właśnie lęk przed odrzuceniem powoduje, że ludzie przybierają maski, udają silniejszych, spokojniejszych, bardziej opanowanych, niż są w rzeczywistości. Kobieta może ukrywać swoje emocje, bo nie chce być nazwana „zbyt emocjonalną”. Mężczyzna może nie mówić o swoich lękach, bo boi się, że zostanie uznany za słabego. A przecież autentyczność w relacji to podstawa budowania głębokiego zaufania. Tam, gdzie jest miejsce na prawdę o sobie – także tę nieidealną – zaczyna się prawdziwa bliskość.

Kolejną istotną wartością, którą obie strony relacji bardzo cenią, jest lojalność. Współczesny świat, pełen bodźców i możliwości, często promuje podejście konsumpcyjne – również w relacjach. Jednak głęboko w środku ludzie nadal pragną partnera, na którym można polegać. Kobieta chce wiedzieć, że nawet jeśli się pokłócą, to on nie odejdzie. Mężczyzna chce mieć pewność, że w trudnych chwilach ona nie będzie szukała rozwiązania na zewnątrz, ale zostanie i razem będą szukać wyjścia. Lojalność nie oznacza braku kryzysów, lecz gotowość do ich wspólnego przeżywania i przezwyciężania.

Nie mniej ważna jest wspólnota wartości. Choć fascynacja może zrodzić się z przeciwieństw, to trwałość związku opiera się najczęściej na podobieństwach w tym, co naprawdę ważne. Wspólne podejście do życia, do rodziny, do finansów, do wychowywania dzieci czy spędzania wolnego czasu – to wszystko wpływa na długofalową harmonię w relacji. Kobieta i mężczyzna, którzy mają podobne cele życiowe, łatwiej się wspierają i rozumieją. Różnice w stylu bycia mogą być ciekawe i stymulujące, ale to właśnie głębsze wartości tworzą fundament, na którym można budować.

Ważną potrzebą kobiet w relacjach jest także poczucie, że partner rozumie znaczenie emocjonalnego klimatu w związku. Niewypowiedziane słowa, gesty, ton głosu – to wszystko dla wielu kobiet ma ogromne znaczenie. Brak wrażliwości na te niuanse może powodować uczucie niezrozumienia i samotności. Mężczyźni z kolei często chcieliby, aby ich partnerki były bardziej konkretne w komunikowaniu potrzeb i nie oczekiwały domyślności. To zderzenie dwóch sposobów odbierania świata może prowadzić do frustracji, ale też – przy odpowiednim podejściu – do pogłębienia wzajemnego zrozumienia.

Zarówno kobiety, jak i mężczyźni chcą się rozwijać w relacji. Szukają partnera, który będzie inspirował, nie blokował. Kobieta pragnie, by mężczyzna nie umniejszał jej ambicji, pasji, marzeń. Mężczyzna chce, by partnerka wierzyła w jego potencjał i nie podcinała skrzydeł, gdy podejmuje wyzwania. W zdrowej relacji rozwój jednego nie zagraża drugiemu, lecz wręcz przeciwnie – wzmacnia go. Taka dynamika tworzy atmosferę wzajemnego wsparcia, gdzie każdy może być sobą i jednocześnie stawać się kimś lepszym.

Nie sposób nie wspomnieć o seksualności, która odgrywa istotną rolę w relacjach. Choć powszechnie uznaje się, że mężczyźni bardziej koncentrują się na seksie, wiele kobiet także przywiązuje do tej sfery duże znaczenie – tyle że oczekują w niej czegoś więcej niż fizycznego aktu. Bliskość seksualna dla wielu kobiet staje się pełna dopiero wtedy, gdy poprzedza ją emocjonalne zbliżenie. Mężczyźni często postrzegają seks jako sposób na wyrażenie miłości i przynależności, podczas gdy kobiety oczekują, że będzie on zwieńczeniem relacyjnej głębi. Te różnice nie są jednak nie do pogodzenia. Przeciwnie – mogą stanowić przestrzeń do wzajemnego odkrywania i pogłębiania więzi.

Równie ważne jak bliskość i rozwój, jest dla obu stron poczucie humoru i lekkość bycia razem. Kobiety często doceniają, gdy mężczyzna potrafi rozładować napięcie żartem, gdy nie bierze wszystkiego zbyt poważnie. Mężczyźni z kolei często czują się przy kobiecie swobodnie, jeśli ta nie ocenia ich zbyt surowo, nie analizuje nadmiernie każdego słowa, lecz potrafi się po prostu cieszyć chwilą. Wspólny śmiech buduje mosty, zbliża i sprawia, że nawet trudne chwile stają się łatwiejsze do zniesienia.

Nie można pominąć również potrzeby autonomii. Zdrowa relacja nie opiera się na zależności, lecz na wzajemnym wyborze. Kobieta nie chce być „własnością” mężczyzny, a mężczyzna nie chce być kontrolowany i ograniczany. Związek staje się dojrzały wtedy, gdy obie strony czują, że mogą być sobą, mają przestrzeń do własnych pasji i życia poza relacją, a jednocześnie wybierają siebie każdego dnia na nowo. Przestrzeń osobista i wolność nie są zagrożeniem dla bliskości – wręcz przeciwnie, są jej warunkiem.

W relacjach często pojawia się również potrzeba rytuałów codzienności. Niewielkie gesty – przytulenie na dzień dobry, wspólna kawa, słowa otuchy po ciężkim dniu – są tym, co buduje poczucie bezpieczeństwa i głębokiego związania. Kobiety pragną czułości w drobnych sprawach, mężczyźni z kolei często czują się kochani, gdy partnerka dostrzega ich codzienny trud i odpowiada na niego z troską. Relacja to nie wielkie deklaracje, lecz codzienna obecność i zaangażowanie.

Na koniec warto podkreślić, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni szukają w relacji tego samego: autentycznego spotkania. Tego momentu, gdy spojrzą sobie w oczy i poczują, że nie muszą niczego udawać. Tego stanu, w którym wiedzą, że są akceptowani tacy, jacy są – ze swoimi lękami, historią, pragnieniami i niedoskonałościami. Miłość nie jest grą o władzę ani strategią przetrwania. Jest drogą, na której uczymy się być dla siebie nawzajem lustrem, wsparciem, wyzwaniem i ukojeniem. Bez względu na płeć – wszyscy tego właśnie szukamy.