W świecie fizycznych spotkań nasza selektywność ma naturalne ograniczenia – przestrzeń geograficzną, kręgi społeczne, czas i energię potrzebną na uczestnictwo w wydarzeniach. W świecie cyfrowym te ograniczenia znikają, a w zamian otrzymujemy iluzję nieskończonego wyboru. To właśnie ta iluzja stwarza psychologiczną przestrzeń dla zjawiska bycia zbyt selektywnym – stanu, w którym oczekiwania i lista wymagań wobec potencjalnego partnera rosną do rozmiarów, które uniemożliwiają jakikolwiek realny związek, prowadząc do chronicznej samotności i frustracji. Na pierwszy rzut oka wysoka selektywność wydaje się racjonalna i zdrowa, szczególnie w dojrzałym wieku, gdy wiemy, czego chcemy. Stajemy się „koneserami” zamiast „konsumentami”. Problem zaczyna się wtedy, gdy ta selekcja przestaje służyć ochronie naszych wartości, a staje się mechanizmem obronnym lub formą perfekcjonizmu, który traktuje ludzi jak produkty w katalogu, które muszą spełnić wszystkie punkty specyfikacji technicznej, by w ogóle zasłużyć na test drive. Platformy do nawiązywania relacji, z ich możliwością filtrowania według wzrostu, wykształcenia, znaku zodiaku, stosunku do dzieci i ulubionego gatunku muzyki, są idealną wylęgarnią dla tej patologicznej selektywności. Algorytm zachęca nas do myślenia, że gdzieś tam jest idealne dopasowanie, osoba, która nie tylko będzie miała wspólne z nami wartości i cele, ale też idealnie wpisze się w naszą listę „must have”. To prowadzi do mentalności „następny będzie lepszy”, gdzie każdy, nawet obiecujący profil, jest odrzucany z powodu jednej, drobnej niezgodności – bo ma niewłaściwy rodzaj psa, nie lubi tego samego serialu lub na zdjęciu ma uśmiech, który nam nie pasuje. Ta hiper-selektywność jest często maską dla głębszych lęków: przed bliskością, przed ponownym zranieniem, przed kompromisem, który jest nieodłączną częścią każdej autentycznej relacji, a nawet przed sukcesem, który mógłby naruszyć naszą tożsamość „wiecznego poszukiwacza”.
Psychologiczne pułapki wysokich oczekiwań opierają się na kilku kluczowych iluzjach, które serwuje nam cyfrowe środowisko. Pierwszą jest iluzja transparentności i kompletności. Profil na portalu randkowym to z konieczności uproszczenie osoby. To zestaw starannie wyselekcjonowanych fotografii i skrótowych informacji. Kiedy odrzucamy kogoś na podstawie tego profilu, jesteśmy przekonani, że odrzucamy całą osobę, podczas gdy w rzeczywistości odrzucamy jedynie jej cyfrowy prospectus. Brakuje w nim wszystkich najważniejszych cech, które tworzą chemię i więź: energii, sposobu bycia, tonu głosu, poczucia humoru w niekontrolowanej chwili, dotyku, sposobu reakcji na stres. Hiper-selektywność każe nam wierzyć, że możemy przewidzieć te cechy na podstawie listy zainteresowań i jakości zdjęć. To jak odrzucenie książki po okładce, z przekonaniem, że przeczytaliśmy już całą treść. Druga iluzja to przekonanie o symetrii. Zakładamy, że nasza własna lista wymagań jest obiektywna i sprawiedliwa, a my sami spełniamy równie wygórowane kryteria po drugiej stronie. Często bywa tak, że poszukujemy osoby „niezwykłej”, podczas gdy prowadzimy bardzo zwyczajne życie. To nie musi być problem, o ile akceptujemy podobną „zwyczajność” u innych. Jednak pułapka wysokich oczekiwań często idzie w parze z niespójnością: oczekujemy od partnera więcej, niż jesteśmy w stanie zaoferować sami, co jest receptą na ciągłe rozczarowanie. Trzecia, najgroźniejsza iluzja, to utożsamienie związku z projektem samorealizacji. W dojrzałym wieku, szczególnie po nieudanych relacjach, może pojawić się pokusa, by traktować nowego partnera jako osobę, która ma „dopełnić” nasze życie, wynieść je na wyższy poziom, zrekompensować wszystkie wcześniejsze braki. Oczekujemy, że partner będzie naszym najlepszym przyjacielem, kochankiem, terapeutą, partnerem biznesowym, towarzyszem podróży i motywatorem w jednej osobie. Taki zestaw oczekiwań jest obciążeniem niemożliwym do uniesienia dla żadnego człowieka. Prowadzi to do sytuacji, w której każdy realny kandydat jest odrzucany, ponieważ żaden pojedynczy człowiek nie jest w stanie spełnić roli całego „zespołu wsparcia”. To sprawia, że serwisy umożliwiające poznawanie nowych ludzi stają się polem nieustannego rozczarowania, ponieważ żaden profil nie obiecuje tak wielowymiarowej doskonałości.
Skutki bycia zbyt selektywnym są głęboko destrukcyjne dla dobrostanu psychicznego. Przede wszystkim prowadzą do paraliżu decyzyjnego i wypalenia emocjonalnego. Przekładanie setek profili, ocenianie, porównywanie, staje się wyczerpującą pracą na pełen etat, która nie przynosi rezultatów. Każde odrzucenie (nawet inicjowane przez nas) zużywa odrobinę energii i nadziei. Pojawia się chroniczne uczucie, że „nikt nie jest wystarczająco dobry”, co bardzo szybko przeradza się w pytanie: „A może to ze mną jest coś nie tak, skoro nie mogę nikogo znaleźć?”. To z kolei uderza w poczucie własnej wartości, tworząc błędne koło: niska samoocena zwiększa wymagania („muszę znaleźć kogoś naprawdę wyjątkowego, żeby udowodnić, że sam jestem wartościowy”), a niemożność spełnienia tych wymagań jeszcze bardziej ją obniża. Ponadto, nadmierna selektywność znieczula nas na autentyczną ludzką różnorodność. Przyzwyczajamy się do oceniania na podstawie pudełek do zaznaczenia i tracemy zdolność do dostrzegania „chemii” czy „iskry”, która często rodzi się z rzeczy nieprzewidywalnych i niewymiernych – z dziwactwa, które nie zmieściło się w opisie, z nieoczekiwanej wrażliwości, która wychodzi dopiero w rozmowie. W realnym życiu moglibyśmy się zakochać w osobie, która nie spełnia ani jednego z naszych „kryteriów na papierze”, ponieważ zakochujemy się w energii i obecności drugiego człowieka, a nie w jego profilu. Online, nie dajemy sobie szansy na takie odkrycie. Najsmutniejszym skutkiem jest jednak samotność z wyboru, która z czasem przestaje być wyborem, a staje się więzieniem zbudowanym z własnych, nierealistycznych oczekiwań. Osoba taka może spędzać lata na przeglądaniu aplikacji randkowych, odbywać pojedyncze, rozczarowujące randki i utwierdzać się w przekonaniu, że „nie ma nikogo dla mnie”, podczas gdy w rzeczywistości to nie świat jest pusty, ale jej filtr jest tak gęsty, że nie przepuszcza żadnego rzeczywistego, niedoskonałego, a przez to prawdziwego człowieka.
Czy istnieje wyjście z tej pułapki? Tak, ale wymaga ono radykalnego przewartościowania podejścia. Nie chodzi o to, by przestać być selektywnym i zgadzać się na wszystko, lecz by przenieść punkt ciężkości z selekcji profilu na selekcję doświadczenia. Zamiast spędzać godziny na ocenianiu zdjęć i opisów, warto przyjąć strategię kontrolowanej otwartości. Może to oznaczać ustalenie sobie zasady: „raz w tygodniu wybieram jeden profil, który nie do końca spełnia moje wszystkie kryteria, ale coś mnie w nim intryguje, i piszę do tej osoby”. Celem nie jest od razu znalezienie miłości życia, ale poszerzenie własnego doświadczenia i nawiązanie kontaktu z prawdziwym człowiekiem. Kluczowe jest też wyróżnienie kryteriów niepodważalnych od tych negocjowalnych. Niepodważalne to kwestie fundamentalnych wartości, takich jak uczciwość, szacunek, podejście do rodziny czy podobny stosunek do przyszłości. Negocjowalne to wszystkie preferencje dotyczące stylu życia, hobby, wyglądu fizycznego. Osoba, która nie lubi górskich wędrówek, może być fantastycznym towarzyszem na inne przygody; ktoś bez wyższego wykształcenia może być mądrzejszy życiowo od wielu profesorów. Konieczne jest także świadome ograniczenie czasu spędzanego na przeglądaniu. Randkowanie online nie powinno być główną aktywnością życiową, a jedynie jego uzupełnieniem. Inwestycja w realne życie, hobby, przyjaźnie i rozwój osobisty sprawia, że przestajemy patrzeć na partnera jako na źródło spełnienia, a zaczynamy widzieć w nim kogoś, z kim możemy dzielić już i tak satysfakcjonujące życie. To radykalnie obniża presję i oczekiwania. Ostatecznie, wyjście z pułapki hiper-selektywności wymaga odważnego przyznania, że poszukiwanie idealnego dopasowania to często ucieczka przed prawdziwą bliskością, która z natury jest niewygodna, wymagająca kompromisu i budowana z niedoskonałych materiałów. Prawdziwa, dojrzała relacja nie zaczyna się od znalezienia osoby, która spełnia wszystkie punkty na liście, ale od spotkania z kimś, kto – pomimo różnic i niedopasowań – wzbudza w nas chęć, by te różnice wspólnie przekroczyć i budować coś nowego, czego nie dało się przewidzieć w żadnym, nawet najbardziej rozbudowanym filtrze wyszukiwania.
Szukając sobie partnera, bardzo często korzystamy w myślach ze stereotypowych schematów, idąc tropem księcia z bajki, jednak tym księciem może okazać się partner w niczym go nieprzypominający, a posiadający garść cech prawdziwego mężczyzny. Otóż prawdziwy mężczyzna, taki z krwi i kości to przede wszystkim człowiek zaradny, umiejący zatroszczyć się o swoją wybrankę, jak również potem rodzinę. To jedna z tych podstawowych cech, którą poszukują wszystkie kobiety. Kolejną również bardzo istotną jest oczywiście inteligencja idąca w parze z dojrzałością. Żadna kobieta nie chce u boku nieodpowiedzialnego mężczyzny. Cechą nieodstępującą na krok tych poprzednich jest oczywiście zaufanie. Kobiety niezwykle emocjonalnie podchodzą do tej cechy u mężczyzn, bardzo często brak zaufania jest powodem do rozpadu związku. Mężczyzna plączący się w swoich wypowiedziach nie jest godny zaufania już od pierwszej randki. Tych kilka pozytywnych i mocnych cech potrafi być bardziej męskimi w oczach kobiety niż idealna powłoka księcia z bajki.
Chociaż żyjemy coraz bliżej siebie i z racji doskonałej technologii mamy możliwość natychmiastowego kontaktowania się z ludźmi z całego świata, stajemy się coraz bardziej samotni i wyobcowani. W dzisiejszych czasach nie ma już konieczności obcowania z drugim człowiekiem, by coś kupić, załatwić, w pracy czy dla relaksu. Dziś wszystkie te usługi załatwić możemy online. Internet zapewnia nam pracę, rozrywkę i zakupy potrzebne do życia. Zapominamy o konieczności towarzystwa żywych osób, aż w końcu okazuje się, że nie mamy gdzie ich poznać. Wtedy do głosu dochodzi internet i ułatwia nam nawet to.
Portale randkowe to współczesna odmiana randek w ciemno. Kiedyś na taką randkę mogli wysłać nas znajomi, a dzisiaj nawet to robi bezduszny komputer. Ale idea pozostała ta sama - nadal mamy szansę spotkać się z nieznaną wcześniej osobą, poznać się, zakochać lub choćby zaprzyjaźnić. I to jest jakaś szansa dla samotnych. Ale zacząć należy od założenia profilu na portalu randkowym
To tylko kilka minut. Nie warto ich jednak bagatelizować - lepiej się przyłożyć, by osiągnąć sensowne rezultaty - niezależnie od tego, czy szukasz partnera na dłuższy związek, czy tylko przelotnej miłostki (choć dobrze to zaznaczyć w profilu, by nie rozczarować i nie zniechęcać do pomysłu szukania znajomości w sieci poznanych osób), czy nawet jedynie przyjaźni. Każde podejście bowiem wymaga przedstawienia innych atutów.
Zakładając profil na portalu randkowym, zacząć należy od przedstawienia się. Nick, czyli nazwa użytkownika widnieć będzie jako nazwa profilu, czyli swoista wizytówka. To pierwsze co zobaczą nieznajomi, więc warto, by nick był zachęcający i mówił cokolwiek o tobie. Użycie imienia lub przezwiska jest dobrym pomysłem, szczególnie gdy jest ono unikalne (a nie na przykład "kotek"). W ten sposób inni szybko Cię skojarzą i będą się do ciebie zwracać tak, jak chcesz. Dobrą praktyką jest umieszczenie informacji o swoim wieku od razu w nicku (za pomocą daty urodzenia a nie faktycznego wieku - w ten sposób posiadając ten sam profil przez dłuższy czas nie trzeba modyfikować nieaktualnego nicka). Jeśli szukasz osób ze swojej okolicy, możesz zwiększyć swoje szanse, dopisując do nicka znany w Twoich stronach skrót nazwy miasta, w którym mieszkasz. Przykładowym nickiem może więc być „Jan99Wawa”. Jeśli jednak zależy ci na anonimowości wśród znajomych (nie chcesz, żeby odnaleźli twój profil), wpisz tam coś, co nie rzuci im się w oczy, a wygląda na tyle ciekawie, by zainteresować tych, których szukasz (na przykład szukając towarzystwa do biegania w Krakowie wpisz nick "joggingKrk".
Opis profilu to kluczowa kwestia. Powinien być zwięzły, ale zawierać wszystkie informacje i wymagania, z którymi zapozna się każda osoba, zachęcona opisem (i zdjęciem). Jeśli, przykładowo, nie znosisz palaczy lub szukasz osoby bezdzietnej, napisz o tym by tacy użytkownicy nie marnowali swojego i twojego czasu. Jeśli samemu palisz dużo, zaznacz to w profilu, by z kolei nie zawodzić tych, którzy nie szukają palących. Zbyt obszernego opisu nikt nie przeczyta, a potencjalna znajomość może się zniechęcić i nie przeczytać nawet pierwszego zdania. Z drugiej strony, jeśli szukasz jednej, konkretnej osoby i nie idziesz na ilość odwiedzających, możesz zaryzykować mniejszą ilość odwiedzających i piszących, by od razu przedstawić swoje oczekiwania i sprawić, by od razu wiedzieli o tobie jak najwięcej.
Do profilu warto dołączyć zdjęcie, Nie koniecznie zdjęcie twarzy. Jeśli zamierzacie dbać o swoją prywatność, unikajcie pokazywania twarzy. Możecie wysłać takie zdjęcie po chwili rozmowy, a nie publicznie. Najlepiej by fotka odzwierciedlała to, czego szukacie. Szukając partnera do joggingu, wstaw swoją fotkę w czasie biegania, a jeśli zamierzasz zaprosić drugą stronę na kolację, pokaż siebie w takim otoczeniu. Pamiętaj, że tutaj także najważniejsza jest szczerość. Zbyt dobre zdjęcie wzbudzi podejrzenie, że zostało ściągnięte z internetu. Lepiej wstawić coś, co budzi pozytywne emocje i skojarzenia. Jednocześnie zwróć uwagę, by zdjęcie nie prezentowało żadnych innych osób, bo mogą sobie tego nie życzyć, a do tego nie chcesz chyba, by oglądający wziął osobę stojącą obok za tą, z którą pisze.
Na koniec sprawdź czy twój profil jest wystarczająco przejrzysty i czy informacje, które miały się wybijać są dobrze widoczne. Oraz czy łatwo i dobrze czyta się zawarte informacje. Czy wynika z niego kim jesteś, kogo szukasz i w jakim celu zakładasz konto. Jeśli wszystko jest dobrze, umieść profil w sieci i czekaj na osoby, które się do ciebie odezwą. Ale jednocześnie samodzielnie odzywaj się do tych osób, których profile przyciągnęły twoją uwagę. Tylko w ten sposób zmaksymalizujesz swoją szansę na walkę z samotnością i wyobcowaniem, wykorzystując do tego celu narzędzie, które, być może, jest jego przyczyną